Rasmus Jensen już jako 22-latek zaliczył przyzwoity sezon na polskich torach. W barwach drugoligowej Polonii Piła wykręcił średnią 2 punktów na bieg, po czym... zaginął. Przynajmniej z punktu widzenia polskiego kibica. Teczkę z jego nazwiskiem odkurzyli dopiero działacze Wandy Kraków, którzy ściągnęli go do Małopolski przed sezonem 2017. Na nowohuckim torze nie sprawował się co prawda źle, jednak jego kariera nie rokowała zbyt dobrze. Jakby na potwierdzenie tych przypuszczeń wystąpił w Hotelu Paradise, reality show, którego uczestnicy nie słyną raczej ze sportowego trybu życia. Kiedy po kolejnych dwóch niezbyt udanych sezonach wydawało się już, że jego kariera wisi na włosku. Wówczas pomocną rękę wyciągnęło do niego Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Duńczyk pokazał nad morzem swoje zupełnie nowe oblicze. Był jednym z najważniejszych punktów drużyny w ostatnich dwóch sezonach. Podczas niezbyt udanej zeszłorocznej kampanii przejął nawet od Krystiana Pieszczka opaskę kapitańską. Rasmus Jensen wciąż pracuje jako spawacz Nie oznacza to jednak, że Duńczyk może już osiąść na laurach. Mimo coraz szybciej rozwijającej się kariery nie porzucił on dawnego fachu i w czasie wolnym pracuje jako spawacz. - Nie licząc przerwy na zgrupowanie reprezentacji Danii, pracowałem całą zimę - mówi portalowi "Polski Żużel". - Nie mogę sobie pozwolić na to, aby poza sezonem po prostu odpoczywać. Wieczorami po pracy szedłem do garażu grzebać przy motocyklach albo na trening. Po zmroku często wychodziłem pojeździć na rowerze. Pogodzenie tego wszystkiego wymagało trochę samodyscypliny, ale na pewno nie powiem, że praca mi przeszkodziła. Ostatnią zmianę skończyłem w miniony piątek. Teraz skupiam się już w całości na przygotowaniach do sezonu, a od poniedziałku zaczynam zgrupowanie z Wybrzeżem we Władysławowie - zapowiada. Nadchodzący sezon będzie dla niego bardzo trudny. Zdunek Wybrzeże Gdańsk jest przed nim wymieniane raczej w gronie drużyn mających walczyć o utrzymanie niż o awans do PGE Ekstraligi. - Nie zgadzam się z tymi opiniami. Uważam, że mamy co najmniej równie dobry zespół co w zeszłym roku, a może nawet silniejszy - twierdzi Rasmus Jensen.