Nikt nie wie, jak zakończy się sprawa zwrotu środków przez Madsena, Michelsena i Drabika na rzecz Włókniarza Częstochowa. Zdaniem sterników częstochowskiego klubu zawodnicy nienależycie spożytkowali pieniądze na przygotowanie do sezonu i teraz mają wykazać rozchody fakturami. Sprawa trafiła do Trybunały PZM. To sprawa precedensowa. Żużel. Włókniarz Częstochowa strzelił sobie w kolano - Na pewno Włókniarz Częstochowa strzela sobie w kolano taką akcją. Z drugiej strony jeśli prawdą jest stanowisko prezesa Świącika, to trzeba z zawodnikami pojechać tak, jak oni z klubami. Zawodnicy żądają pieniędzy, stawiają warunki, a jak dojdzie do kontuzji albo innych okoliczności, to wypłacają odszkodowanie od ubezpieczalni, biorą pieniądze z klubu i umywają ręce. Inną kwestią jest to, że środki te nie są na przygotowanie, a po prostu powinny być częścią wynagrodzenia i tak to się powinno nazywać. O jakim przygotowaniu do sezonu mówimy, jeśli te środki są wypłacane w trakcie roku? Sprawa jest tym bardziej dziwna, bo Leon Madsen wykręcił doskonałą średnią biegową - mówi Leszek Tillinger. Żużel. Żużlowcy przestraszą się polityki Włókniarza Walka z żużlowcami może odbić się na polityce transferowej Włókniarza w przyszłych latach. Włókniarz może nie być pierwszym wyborem gwiazd, właśnie z obawy o swoje pieniądze. - To na pewno się odbije na drużynie. Zawodnicy nie będą chcieli tam iść, bo nie ma pewności co do zarobienia pieniędzy. To zostaje z tyłu głowy, można się tego przestraszyć - zakończył Leszek Tillinger. Czy faktycznie tak będzie, przekonamy się przed sezonem 2026. Na sezon 2025 zawodnicy najpierw zostali zakontraktowani, a następnie pojawiły się problemy na linii Włókniarz - Madsen, Michelsen, Drabik.