Mistrz świata da im utrzymanie. Rywale przed nim drżą ze strachu
Gdy rok temu rozstawał się z PGE Ekstraligą, to wszyscy wątpili w jego powrót. Nicki Pedersen jednak podwinął rękawy i do najlepszej ligi świata wrócił. Eksperci wątpią w jego sportową jakość, ale on sam broni nie składa. Nadal potrafi pojechać tak, że strach próbować go wyprzedzać. Rywale mistrza świata już drżą, bo wiedzą doskonale do czego jest zdolny. Na torze zmienia się w prawdziwą bestię.
W tym sezonie Duńczyk nie jeździł w PGE Ekstralidze. Reprezentował barwy Texom Stali Rzeszów. Wszyscy myśleli, że to raczej koniec wielkiej, sportowej kariery, a szanse na powrót do rywalizacji z najlepszymi są marginalne. Ten jednak znowu udowodnił, że może więcej i wrócił.
On jeszcze udowodni, że go stać na wiele
Sezon w 2. Metalkas Ekstralidze był dla Pedersena całkiem solidny. 47-latek zakończył rozgrywki z siódmą średnią rozgrywek. U siebie jeździł fantastycznie, ale gorzej bywało na wyjazdach, choć i tutaj miewał świetne występy. W Rybniku czy Bydgoszczy zdobył odpowiednio 12 i 13 punktów.
I tutaj pojawia się kluczowa kwestia, czyli spotkania u siebie. Jeżeli INNPRO ROW chce zdobywać punkty, to musi wygrywać domowe spotkania. Tor przy Gliwickiej nie należy do tych, gdzie oglądamy multum mijanek. Jeżeli Pedersen wyjedzie ze startu, a nadal ma doskonały refleks, to będzie bardzo trudno go wyprzedzić. Wielu się jeszcze zdziwi ile może dać zespołowi.
Rywale się go boją. Jest zdolny do wszystkiego
Dobry start i kapitalna defensywna. To charakteryzuje Pedersena w ostatnich latach. Wyprzedza już rzadko, bo jednak to wiekowy zawodnik z licznymi urazami na koncie. Rywale boją się wyprzedzać go po zewnętrznej, bo wiedzą, czym to grozi. Potrafi wsadzić każdego w płot, byle żeby nie oddać pozycji.
Wielokrotnie w przeszłości Pedersen na torze przesadzał. Kończyło się to tym, że złamane kości mieli przeciwnicy czy on sam też cierpiał. Hejterzy śmieją się z tego transferu i mówią, że Duńczyk od razu złapie kontuzję. Ten jednak cały poprzedni sezon przejechał bez urazów, pokazując, że jeszcze może wytrzymać trudy sezonu.
Jeżeli będzie zdrów, to da zespołowi bardzo wiele. W decydującej fazie play-down może dać Rybnikowi utrzymanie. Tym bardziej, jeżeli kluczowy mecz pojadą z Bayersystem GKM-em. Pedersen zna ich tor od poszewki. Może bez problemu zlać tam Maxa Fricke’a, lidera GKM-u.