Przypomnimy, że do poważnego wypadku Miedzińskiego doszło pod koniec sierpnia, podczas półfinału eWinner 1. Ligi pomiędzy Stelmet Falubazem Zielona Góra i Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Miedziński, zawodnik gości nie opanował motocykla i uderzył głową o tor z tak dużym impetem, że momentalnie stracił przytomność. Rozpoczęła się długa walka o jego zdrowie. Lekarze z zielonogórskiego szpitala wprowadzili 37-latka w stan śpiączki farmakologicznej i zdiagnozowali u niego aksonalny uraz głowy. Po środowisku zaczęły krążyć coraz to bardziej niepokojące informacje. Na szczęście Miedziński wygrał najważniejszy wyścig swojej kariery. Nie minęły 2 tygodnie, a lekarze zdołali wybudzić go ze śpiączki. Teraz został już wypisany ze szpitala i w otoczeniu najbliższych stara się wrócić do pełnej sprawności. Miedziński chce wrócić! - Na pewno obecnie czuję się lepiej niż po groźnym wypadku w Pradze w 2013 roku. Nawiasem mówiąc, wówczas później wygrałem turniej Grand Prix w Toruniu. Jakieś doświadczenie w dochodzeniu do siebie więc mam - mówi Miedziński Piotrowi Bednarczykowi, dziennikarzowi Gazety Pomorskiej. - Teraz jest mi łatwiej. Dla mnie najważniejsze jest to, żebym dobrze się czuł. Co mi z tego, że lekarz mi powie, że jestem w pełni zdrowy, a ja będę czuł się źle? Zresztą to działa w dwie strony. Cieszę się, że w tym przypadku czuję się naprawdę dobrze, rehabilitacja przebiega planowo i wszystko idzie w dobrym kierunku - zapewnia. Wychowanek Apatora zabrał też głos w najbardziej interesującej kibiców sprawie - Szczerze? Nie chciałbym w taki sposób skończyć kariery. Wolałbym ją zakończyć w innym, lepszym stylu bo wiem, że na to mnie stać. Na razie jednak muszę się wyleczyć na 100 procent i na tym się koncentruję. Jak już wszystko będzie w porządku, a wszystko wskazuje na to, że niebawem tak się stanie, to wtedy się zastanowię, co dalej - zapowiedział.