Głosy podziwu dla transferu poznaniaków nie mogły dziwić. Rune Holta większość swojej kariery spędził w najwyższej klasie rozgrywkowej i często radził sobie w niej dość dobrze. W niższych ligach startował tylko dwukrotnie i za każdym razem było to zaplecze PGE Ekstraligi. Ostatnio miało to miejsce w poprzednim sezonie i Holta uplasował się na ósmym miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników całej eWinner 1. Ligi. Poznaniakom tym bardziej należą się więc brawa za namówienie Holty do startów na najniższym szczeblu rozgrywkowym po raz pierwszy w jego karierze i to w sytuacji, w której chętni na jego usługi byli nawet w PGE Ekstralidze. Nie było to oczywiście tanie, choć w Poznaniu otwarcie przyznają, że kontrakt Norwega z polskim paszportem jest sponsorowany z kieszeni dwóch bliżej nieznanych osób prywatnych. To oni zapłacili Holcie 350 tysięcy za podpis pod umową i dodatkowe 100 tysięcy złotych, a także będą płacić zawodnikowi 3,5 tysiąca złotych za każdy zdobyty punkt. Bajeczny kontrakt nie przełożył się jak na razie na wyniki. W finale Mistrzostw Polski Par Klubowych Holta spisał się fatalnie, jednak kibice liczyli, że to tylko wypadek przy pracy lub kwestia przykładania się zawodnika do zawodów innych, niż ligowe. Po drugoligowej inauguracji w Tarnowie, fani poznańskiego PSŻ-u powoli mogą odczuwać głębsze zaniepokojenie, bo Holta w meczu ligowym nie istniał - zdobył trzy punkty i jeden bonus. Silniki Holty są nowe, o miejsce w składzie PSŻ-u nie musi się bać Dość szybko pojawiła się zakulisowa informacja, mówiąca o tym, że problemem Holty nie są jego osławione nadgarstki, tylko fakt, że nie zakupił przed tym sezonem żadnych nowych silników. W poznańskim klubie zaprzeczają jednak tego typu teoriom - mówią o tym, że Holta ma nowe silniki od jednego z topowych tunerów, ale ma problem z ich dopasowaniem do nawierzchni toru. Niektóre głosy były jeszcze bardziej ekstremalne, bo nawoływały do odstawienia Norwega z polskim paszportem od składu na nadchodzące spotkanie z Polonią Piła. Jeśli ktoś na to liczył, będzie w poniedziałek zawiedziony. Holta nie wypadnie ze składu, bo nie ma kim go zastąpić. Harris jeszcze na treningu w Poznaniu nie był, więc trudno, żeby znalazł się w składzie. Nie wchodzi w grę też - przynajmniej na razie - stosowanie zastępstwa zawodnika za Aleksadndra Łoktajewa. Trener Tomasz Bajerski chce mieć dostępny pełny skład w trakcie spotkania, na wypadek ewentualnych kontuzji. Holta może więc mówić o szczęściu, bo na razie jest bezpieczny. Musi się jednak strzec, bo taki występ, jak w Tarnowie, nie może mu się już przytrafić.