- Będziemy się bić o pierwszą trójkę, ale o mistrza Polski może być ciężko. W przeszłości mieliśmy kilka dream teamów i nic z tego nie wychodziło. Zatem jestem ciekawy, jak to teraz będzie wyglądać. Osobiście bardzo bym sobie życzył tego złota - rozpoczyna Wojciech Żabiałowicz. Przerażająca lista złamań gwiazdy, legenda kręci nosem Sternicy KS Apatora zatrzymali trzech liderów (Lambert, Sajfutdinow i Dudek) i rozstali się z Pawłem Przedpełskim oraz Wiktorem Lampartem. W ich miejsce zakontraktowano Mikkela Michelsena i Jana Kvecha. Jak widać, to może być za mało. - Wydaje mi się, że powoli ta drużyna jest zmęczona. Zespół został scalony kilka lat temu. Pewien kryzys było widać już w tym roku. Obym się mylił, ale wiem sam po sobie, że z biegiem czasu prowadzi to do wypalenia - komentuje. Torunianie mają za sobą dwa udane lata, w których dwukrotnie sięgnęli po brązowy medal. Teraz ten sam brąz będzie odebrany z dużym niedosytem. Sam Piotr Baron wierzy, że wymiana Przedpełskiego na Michelsena pozwoli im mierzyć wysoko. 30-latek we wrześniu złamał kość ramienną, łokieć i piętę. Dodatkowo uszkodził staw barkowy. Jego dyspozycja po powrocie na tor jest wielką niewiadomą. Liczyli tylko na jedno, Motor dwa razy na deskach Kiedy Baron przychodził do Torunia, to liczono m.in., że tor stanie się atutem miejscowej drużyny. W latach świetności, pracując w Lesznie, potrafił przez kilka lat nie przegrać żadnego domowego spotkania. Najlepszą wizytówką są teraz dwie wygrane przeciwko Orlen Oil Motorowi Lublin. Oprócz tego mistrzowie Polski polegli tylko we Wrocławiu. - To prawda, ale nie twierdzę, że Baron przyszedł ze złotą różdżką i od razu odczarował nasz tor. Na samym początku mieli kilka wpadek. Tacy zawodnicy jak Lambert, Sajfutdinow i Dudek powyciągali potem odpowiednie wnioski i w końcu się odnaleźli - tłumaczy. Niektórzy zastanawiają się, czy Robert Lambert udźwignie poprzeczkę, którą niewątpliwie zawiesił sobie bardzo wysoko. Za Brytyjczykiem życiowy sezon. - On jest jeszcze nienasycony. Bardzo mi się podoba jego jazda. Przede wszystkim omijają go kontuzje - kończy.