Rekordowy ranking Polki tuż przed końcem roku. Już bardzo blisko, po kolejnym koncercie
Decydując się na grę w Ameryce Południowej Maja Chwalińska chciała przedłużyć sobie nieco sezon, bo z różnych powodów, była pozbawona gry przez ponad półtora miesiąca, tuż po US Open. W Buenos Aires, wspólnie z Katarzyną Kawą, wygrały zmagania deblowe. We Florianapolis w Brazylii już zameldowała się w ćwierćfinale singla, znów bez straty seta. Pokonała Ukrainkę Oleksandrę Olijnykową 7:6(1), 6:1. I w rankingu WTA "na żywo" po raz drugi w karierze zameldowała się wśród 150 najlepszych zawodniczek świata.
Kapitalna seria na początku lata, Chwalińska wygrała wtedy turnieje ITF W75 w Montpellier i Porto, sprawiła, że reprezentantka Polski wróciła do po długich miesiącach do grona dwustu najlepszych tenisistek świata. Być może w Warszawie, w challengerze WTA, udałoby się jej po raz drugi w karierze wbić do TOP 150, ale zwyczajnie zabrakło już sił by w półfinale zagrać jeszcze jeden dobry set z Mayą Joint. Brakowało jednak niewiele.
Przerwa, którą tenisistka BKT Advantage Bielsko-Biała miała od początku września do drugiej połowy października nieco zahamowała ten wzrostowy trend. Później był niezły turniej WTA 250 w Meridzie, wreszcie pobyt z kadrą w Maladze, co... zabrakło Chwalińskiej jedną rywalizację WTA. Miała bowiem polecieć do Chile, musiała zrezygnować.
Na pozostałe dwa już się jednak udała - w Buenos Aires w singlu szału nie było, uległa Darji Semenistaji, w deblu wywalczyła historyczny tytuł.
Teraz zaś ma szansę na napisanie nowej historii w swojej karierze po rywalizacji singlowej w brazylijskim Florianopolis.
WTA 125 we Florianopolis. Maja Chwalińska już w ćwierćfinale w Brazylii
Wszystko za sprawą dwóch zwycięstw w ciągu dwóch dni, bo te stały się już dziełem 23-latki. W obu przypadkach jej rywalkami były zawodniczki z trzeciej setki światowego rankingu, we wtorek Hiszpanka Angela Fita Boluda, dziś zaś Ukrainka Oleksandra Olijnykowa. I oba potoczyły się bardzo podobnie - spore problemy Polki w pierwszej partii, gładko wygrana druga. Przy czym w meczu z Hiszpanką broniła nawet setboli, odrabiała straty, teraz zaś nad Ukrainką miała przewag. I ją straciła.
Polka bowiem już w pierwszym gemie przełamała rywalkę, a później dzielnie jej broniła. Choć przy stanie 3:2 broniła dwóch break pointów, to jednak uczyniła to skutecznie. I gdy przyszło jej serwować po całego seta, w dziesiątym gemie została jednak przełamana. Na całe szczęście znów bardzo dobrze zagrała tie-breaka, oddała rywalce tylko jeden punkt. Powoli to staje się jej specjalnością - po raz ostatni przegrała trzynastego gema na początku lipca, jeszcze w Montpellier.
Drugą partię Ukrainka zaczęła od drugiego w meczu przełamania i... był to jej ostatni wygrany gem w tym spotkaniu. Polka grała momentami koncertowo, szybko zapewniła sobie awans do ćwierćfinału. W nim zaś zapewne poprzeczka pójdzie już bardzo wysoko w górę - rywalką będzie albo triumfatorka z Buenos Aires Mayar Sherif, rozstawiona z dwójką, albo Portugalka Francisca Jorge.
Dzięki pokonaniu Olijnykowej Chwalińska awansowała w rankingu WTA "na żywo" na 148. miejsce. Rekordem jej kariery jest 149. pozycja, z października 2022 roku, gdy pauzowała już po operacji kolana. Jeśli zdoła awansować do półfinału, ten rekord będzie już na wyciągnięcie ręki. Akurat przed startem kolejnego sezonu.