W przypadku 26-letniej Oliwii Szymczuch ciężko jest mówić o jakiejś wielkiej karierze, choć jako juniorka zapowiadała się bardzo obiecująco. Na początku 2014 roku 15-latka pokonała m.in. w halowych mistrzostwach Polski U-16... 12-letnią wtedy Igę Świątek. Zapowiadała, że jej celem i marzeniem jest awans do najlepszej setki rankingu WTA, ale to chyba sfera westchnień każdej młodej zawodniczki. Wiosną 2015 roku zadebiutowała w głównym cyklu WTA, choć dokładniej - dostała dziką kartę do eliminacji turnieju WTA 250. I przeszłą pierwszą rundę, po kreczu 190. na świecie Akgul Amanmuradowej. Tyle że następny mecz z Marie Bouzkovą poddała z powodu kontuzji. Nie było w jej karierze ciągłości, wracała do gry i znikała. Ostatnie spotkania przed czteroletnią przerwą zagrała pod koniec 2019 roku w Egipcie. 5 lat i 8 dni: tyle Oliwia Szymczuch czekała na zwycięstwo w zawodowym tenisie. Przełom nastąpił w Solarino Oliwia Szymczuch wróciła na kort pod koniec zeszłego roku, też w Egipcie, ale od Mai Chwalińskiej dostała "tenisowy rower" - przegrała 0:6, 0:6. Nabrała jednak rytmu, w Lesznie wywalczyła halowe wicemistrzostwo Polski, a już w marcu sprawiła w Solarino wielką sensację - pokonała w turnieju ITF W35 Japonkę Harukę Kaji. Sensację z dwóch powodów: raz, że rywalka byłą wtedy 259. na świecie, Szymczuch zaś nawet nie miała miejsca w rankingu, a dwa: odniosła singlową wiktorię po... 5 latach i 8 dniach. Tamten sukces nie był jednak zwrotem w karierze tenisistki reprezentującej Dragon-Tennis Team-Pro Kraków. W maju w Bukareszcie potrafiła przejść trzystopniowe eliminacje i wygrać jeszcze mecz w głównej drabince, ale ani razu nie udało jej się zagościć choćby w ćwierćfinale. Punkty dające poprawę lokat w rankingu zdobywa się zaś w takich turniejach w końcowych fazach. Nie wyszło też w tym tygodniu w Solarino, gdzie odbywa się turniej ITF W35 - na nawierzchni dywanowej, ale nie w hali. W trzysetowym boju lepsza okazała się Włoszka Diletta Cherubini, tenisistka notowana o ponad 500 miejsc wyżej na światowej liście. Oliwia Szymczuch zagra w Solarino o swój pierwszy tytuł. W zmaganiach deblistek Gdy 26-letnia Polka będzie opuszczała tę miejscowość pod Syrakuzami, nie powinna mieć jednak złego nastroju. W czwartek po raz pierwszy awansowała bowiem do finału w profesjonalnych zawodach - dokonała tego w deblu. Wspólnie z Włoszką Gilią Monteleone nie dawano im większych szans, a jednak dostały się do ćwierćfinału. Dziś miały się w nim zmierzyć z rozstawionymi z czwórką Włoszkami: Samirą De Stefano i Camillą Gennaro. Rywalki nie wyszły jednak do gry, oddały awans walkowerem. Szymczuch i Monteleone zagrały więc od razu półfinał, z kolejny włoskim duetem: Franca Di Pietro/Marta Valentini. I wygrały go 6:3, 6:4, po 81 minutach walki. Ich łupem padły cztery ostatnie gemy w tym spotkaniu. Dla Polki był to piąty deblowy półfinał w karierze - jeden zagrała w 2015 roku, cztery zaś w tym roku. I teraz w końcu udało się wygrać. W finale ich rywalkami będzie słowacko-japoński duet Salma Drugdova/Michika Ozeki, rozstawiony w turnieju z numerem dwa, bądź włoski: Silvia Ambrosio/Sofia Rocchetti (numer trzy).