Taylor Fritz o krok od półfinału ATP Finals Taylor Fritz zakończył dziś rywalizację w fazie grupowej ATP Finals z bilansem dwóch wygranych i jednej przegranej. Teraz może tylko siedzieć i patrzeć, jak potoczy się ostatni mecz Jannika Sinnera z Daniilem Medwiediewem. To właśnie od wyniku tego spotkania zależy awans Amerykanina do półfinału. Choć jest o krok od półfinału imprezy kończącej sezon, nie ma zamiaru bacznie śledzić spotkania. Publicznie znieważyła Świątek. Collins znów wbija Polce szpilkę. "Jest chroniona" “Szczerze mówiąc, zamierzam poddać się swojej rutynie, tak jakbym miał grać w półfinale. Będę sprawdzał wynik. Zazwyczaj jednak nie oglądam zbyt dużo tenisa i nie sądzę, żeby dzisiejszego wieczoru miało było inaczej. Będę co jakiś czas zerkać na wynik, ale nie skupiam się na tym przesadnie. Jeśli wygranie dwóch meczów i jedna przegrana z aktualnym nr 1 na świecie nie są wystarczające, by wyjść z grupy, to trudno. Jest, jak jest" - przyznał otwarcie Fritz na konferencji po wygranym meczu z Alexem de Minaurem. Niezwykły wyczyn Amerykanina. W końcu zjedna sobie fanów? Podobne podejście, pełne akceptacji do biegu wydarzeń, Fritz prezentuje w sprawie bycia okrzykniętym pierwszą rakietą amerykańskiego tenisa. Po tym, jak dotarł do finału tegorocznego US Open, gdzie doznał bolesnej porażki z Jannikiem Sinnerem, przyznał, że czuł, jakby zawiódł wszystkich Amerykanów. Dziś już nieco inaczej patrzy na rzeczywistość. Był na liście Igi Świątek po Wiktorowskim. Już zmierza na ratunek rywalce Dzięki osiągnięciom tego sezonu Fritz został właśnie pierwszym Amerykaninem od czasu Jamesa Blake’a w 2006 roku, który zakończy sezon w pierwszej piątce światowego rankingu. Amerykańskie media wciąż jednak zdają się go nieco pomijać i szukać nowego krajowego lidera. Czy tym osiągnięciem Fritz zjedna sobie w końcu prasę i fanów? Czy może czuje, że już pozostanie niedoceniony? “Nie sądzę, żeby ktokolwiek był wystarczająco brany pod uwagę, dopóki nie wygra wielkiego szlema. Myślę, że przez te wszystkie lata pokazywałem, że to właśnie ja osiągam najlepsze wyniki. Jeśli ludzie myślą, że nie jestem wystarczająco dobry, aby wygrać szlema, to oczywiste jest, że będą patrzeć na młodszych ludzi, którzy ich zdaniem mają większy potencjał. Pokazałem wynikami, dlaczego jestem najlepszym amerykańskim tenisistą w ostatnich kilku latach. Pozwalam, by to moje wyniki mówiły za mnie. Jeśli to nie wystarcza ludziom, to muszę to zaakceptować. Niektórzy ludzie po prostu wolą zawodników z bardziej widowiskową grą" - stwierdził Fritz. - Z ATP Finals w Turynie, Martyna Janasik