US Open. Wojna francusko-amerykańska
Wykluczenie z turnieju deblowego Kristiny Mladenović i przymusowa kwarantanna francuskich tenisistów, którzy mieli negatywne wyniki testu na koronawirusa, wywołała wściekłość we Francji na Amerykanów. Doszło do interwencji dyplomatycznej. A organizatorom US Open zarzuca się amatorszczyznę.
Mladenović i Węgierka Timea Babos, rozstawione z numerem 1, były faworytkami do wygranej turnieju w Nowym Jorku. Nie przystąpiły jednak do meczu II rundy z Kanadyjką Gabrielą Dabrowski i Amerykanką Alison Riske. Kilka godzin przed spotkaniem Amerykańska Federacja Tenisowa (USTA) ogłosiła komunikat: "Odpowiedzialne za zdrowie władze hrabstwa Nassau zobowiązały do kwarantanny wszystkie osoby, które miały kontakt z osobą zakażoną Covid-19".
Chodziło o : Adriana Mannarino, Richarda Gasqueta, Gregoire Barrere’a, Edouarda Roger-Vasselin’a, Ysaline Bonaventure, Kirsten Flipkens i Mladenović. Wszyscy mieli kontakt z Benoit Pairem, który tuż przed turniejem miał pozytywny test na koronawirusa. W czwartek okazało się, że jest zdrowy. Zdrowi są też wszyscy jego towarzysze niedoli.
Już w piątek zamknięto w pokojach hotelowych pięcioro z zawodników. Tych, którzy odpadli z turnieju. Ale Mannarino i Mladenović grali dalej. Piątkowy pojedynek Mannarino z Alexandrem Zverevem rozpoczął się z blisko trzygodzinnym opóźnieniem. Cały czas toczyły się negocjacje. Może zagrać, czy nie może? W rozwiązanie problemu włączył się Novak Djoković. Próbował nawiązać kontakt z władzami stanu Nowy Jork, dzwonił do gubernatora Andrew Cuomo. Nie wiadomo, czy ta właśnie interwencja doprowadziła do rozegrania meczu. Mannarino przegrał w czterech setach. Po spotkaniu nawet Zverev był zdegustowany okolicznościami w jakich doszło do spotkania.
Mannarino mógł więc zagrać, a dlaczego nie zagrała dzień później Mladenović? To tajemnicza sprawa. Francuzka już wcześniej ostro skrytykowała na portalach społecznościowych organizatorów. Mówiła, że "czuje się jak w kryminale", "poniżona". Potem jednak wstrzymała się z komentarzami. Liczyła na to, że jej mecz dojdzie do skutku. Nadaremnie.
Mladenović padła ofiarą amerykańskiego podziału administracyjnego. To jedna z hipotez. Stany są podzielone na hrabstwa i okazuje się, że każde z hrabstw w dobie pandemii ma inne przepisy sanitarne. Turniej rozgrywany jest w obrębie hrabstwa Queens, ale dwa hotele, gdzie mieszkają skoszarnowani tenisiście znajduje się w hrabstwie Nassau. I to władze Nassau zdecydowały o kwarantannie Mladenović.
Francja grzmi. Francja się wścieka. "Turniej klasy B" - nazywa US Open dziennik "L’Equipe". Gazeta podaje mocne argumenty, że organizatorzy amerykańskiego Wielkiego Szlema kompletnie zawiedli. Tenisiści biorący udział w US Open zostali skoszarowani w dwóch hotelach, żyją jak w bańce. Ten środek miał pomóc w ochronie przed zakażeniami. Ale zorganizowano to wszystko bardzo nieudolnie. W jednym z tych hoteli odbywały się wesela. Goście hotelowi przechadzali się obok tenisistów. Nie było mowy o prawdziwej izolacji.
"L’Equipe" podaje jako wzór turniej play-off NBA. Tam też zamknięto zawodników "w bańce". Kosztowało to władze ligi 1,5 miliona dolarów dziennie. Ale koszykarze przybyli do hoteli dwa tygodnie przed zawodami i naprawdę nikt z zewnątrz nie miał wstępu do hoteli, gdzie przebywali.
Na turniej w Nowym Jorku silne piętno wywiera rywalizacja polityczna i podział kompetencji między władzami miasta Nowy Jork, hrabstwa Nassau i Stanem Nowy Jork. Burmistrz i gubernator nieraz wydają sprzeczne decyzje. To prawdopodobnie dlatego doszło do takiego zamieszania w związku z sytuacją francuskich tenisistów.
Sprawa wywołała napięcie między francuską i amerykańską federacją tenisową. Francuzi chcą bowiem, by ich zawodnicy wrócili do kraju skoro nie mogą grać i trenować w Nowym Jorku. A jeszcze we wrześniu odbędzie się kolejny turniej wielkoszlemowy - w Paryżu. Zawodnicy grać będą na nawierzchni ziemnej. Trzeba więc przed startem zaliczyć kilkanaście treningów, by przyzwyczaić się do gry na cegle. Już 14 września zaczyna się turniej w Rzymie na Foro Italico, ważny test dla liczących na dobry start na Roland Garrosie.
Powrót do kraju Francuzów na razie nie jest możliwy. Amerykanie wydali zakaz wychodzenia z pokojów zawodnikom. Do akcji przystąpiło więc francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Swoimi kanałami resort chce przekonać amerykańskie władze sanitarne do umożliwienia tenisistom przemieszczenia się na lotnisko, gdzie czekałby na nich wynajęty dla nich samolot do Paryża. Przelot organizuje rząd francuski.
Sportowe perypetie tenisistów stały się ważną sprawą polityczną.
Olgierd Kwiatkowski