Martyna Kubka nie rozpoczęła tego sezonu na początku stycznia, jak większość tenisistek, a dopiero w połowie lutego. Na swój pierwszy tytuł w tym roku czekała miesiąc - zdobyła go w zawodach ITF W35 w Solarino. A później były już kolejne, łącznie aż 10. Dziewięć z nich w imprezach ITF, jeden - w WTA, w challengerze 125 w Warszawie. Łącznie zaś: 19 turniejów, 10 zwycięstw, dwa przegrane finały. Aby się rozwinąć, awansować w rankingu WTA do pierwszej setki (teraz Polka jest na ok. 130. pozycji), musi grać w lepszych gatunkowo turniejach. Lepszych niż ten w Szarm el-Szejk. Warunkiem jest jednak poprawienie pozycji singlowej, bo właśnie na niego wciąż stawia Kubka. W Egipcie mogła sporo zyskać, właśnie w sobotni ranek straciła wielką szansę, by dostać się do drugiego w tym roku finału. Martyna Kubka grała o finał singla w turnieju ITF w Egipcie. 6:3, 5:4 i 30:15. Serwowała... Rywalką Polki była w półfinale Rosjanka Anastazja Gasanowa, w 2022 roku zajmowała jeszcze 122. miejsce w rankingu WTA. No i była w stanie ograć w turnieju WTA Karolinę Pliskovą, pokonała też Qinwen Zheng. W czwartek stoczyła dramatyczny bój z rozstawioną z jedynką Tatianą Prozorową, wygrała go po 273 minutach starcia, a Kubka czekała wówczas na swój mecz deblowy. Wówczas Gasanowa obroniła piłkę meczową, awansowała. W sobotę meczbola nie musiała bronić, ale Kubce do zwycięstwa brakowało zaledwie dwóch punktów. I nie dała rady. Polka wygrała bowiem pierwszego seta 6:3, w drugim ze stanu 1:4 wyszła na 5:4, z przełamaniem. Serwowała po finał, prowadziła 30:15. I zmarnowała ją, nie dociągnęła sprawy do końca. Rosjanka się obroniła, wygrała też na przewagi dwa kolejne gemy. A w trzeciej partii dopięła już swego. Zrewanżowała się Polce za piątkową porażkę w półfinale debla. Turniej ITF W35 w Szarm el-Szejk. Martyna Kubka z tytułem w grze podwójnej Kubka musiała przetrawić więc żal, a nieco ponad półtorej godziny później zaczęła kolejny mecz - tym razem w finale debla. Razem z Katariną Kuzmovą były zdecydowanymi faworytkami w meczu z Rosjankami: Warwarą Pansziną i Darią Zelinską. W pierwszym secie poszło im dość gładko, w 33. minuty wygrały go 6:2. W drugim pojawiły się jednak schody, rywalki odrobiły straty od 2:4, doprowadziły później do tie-breaka. W nim jednak ugrały zaledwie dwa punkty. Tytuł powędrował więc do Kubki i Kuzmovej - dla Polki to dziesiąte takie osiągnięcie w deblu w tym roku, a dziewiąte w zawodach rangi ITF od rangi W35. Nikt na świecie tylu w deblu nie wygrał w 2024 roku.