Od 6:0 do 0:6, kuriozalny mecz mistrzyni olimpijskiej. Odpadła już w 1. rundzie
Wyjątkowo abstrakcyjny przebieg miało spotkanie 1/16 finału WTA Adelajde pomiędzy Kateriną Siniakovą i Dianą Sznajder. Rosjanka triumfowała w pierwszym secie 6:3, ale w drugim została zmiażdżona przez Czeszkę 6:0. A mimo to podniosła się błyskawicznie i sama również "wypiekła bajgla", rozbijając dwukrotną mistrzynię olimpijską 6:0 i tym samym wyrzucając ją z rozgrywek już na etapie 1. rundy.
Chociaż Katerina Siniakova dużo lepiej na korcie czuje się, mając partnerkę u boku, z powodzeniem startuje w kolejnych turniejach singlowych, a w trakcie kariery pięciokrotnie sięgała po tytuły rangi WTA. W Guangzhou w ubiegłym sezonie dotarła do półfinału i kto wie, czy nie powalczyłaby o tytuł, gdyby nie krecz w rywalizacji z Olgą Danilović.
WTA Adelajde. Siniakova postawiła się Sznajder. Ponad 100 minut na korcie
28-latka zmagania w 2025 roku rozpoczęła od przebrnięcia przez kwalifikacje do rozgrywek w Adelajdzie, a w polu pokonanych pozostawiła Carolinę Bucsę i Ashlyn Krueger. W pierwszej rundzie trafiła jednak na wyjątkowo wymagającą rywalkę - Dianę Sznajder. "Konia z rzędem" jednak temu, kto przewidziałby, jak potoczy się to spotkanie.
Klasyfikowana dużo wyżej od dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej Rosjanka rozpoczęła lepiej - przełamała Siniakovą, dołożyła dwa wygrana podania i wyszła na prowadzenie 3:0. Czeszka przy stanie 2:4 miała aż cztery breakpointy, a gdyby doszła na 3:4 to kto wie, czy nie powalczyłaby o wygraną w 1. secie. Sznajder wyszła jednak z opresji i dopisała do seta na swoje konto.
Dwa bajgle w jednym meczu, kuriozalne starcie gwiazd. Mistrzyni olimpijska poza turniejem
W drugim secie kibice byli świadkami zaskakujących scen. Sznajder wyglądała jakby kompletnie opadła z sił, podczas gdy Siniakova prezentowała się coraz pewniej w polu serwisowym. W zaledwie pół godziny wygrała sześć kolejnych gemów, rozbijając w pył rywalkę 6:0. Zwrot akcji i trzysetowy triumf nad 13. rakietą świata? Nic bardziej mylnego.
Trzeci set miał identyczny przebieg, tyle że dla drugiej strony. Sznajder znacząco poprawiła swój serwis, z którym nie radziła sobie Czeszka. Do tego doszła fatalna skuteczność na returnie, a Rosjanka dopisywała do swojego konta kolejne gemy. Finalnie ona również "wypiekła bajgla" i to o dwie minuty szybciej, od Siniakovej i przypieczętowała tym samym awans do kolejnej rundy. Wynik 6:3, 0:6, 6:0 najlepiej ukazywał, jak kuriozalne było to spotkanie w wykonaniu obu zawodniczek.