Uznawany za wielki - ale i zdaniem wielu ekspertów zmarnowany - talent Kyrgios na kolejny występ w narodowych barwach czekał 21 miesięcy. 24-letni zawodnik nieraz wdawał się w spory na korcie z rywalami i sędziami, a poza nim kłócił się m.in. z działaczami rodzimej federacji. O trudach współpracy z tym graczem nieraz wspominał również Hewitt. Pominął go przy powołaniach na lutowy mecz z Bośnią i Hercegowiną, a jako powód podał niespełnianie przez tego tenisistę standardów kulturowych. Teraz jednak postanowił dać mu kolejną szansę. - Nick jest odmienną osobowością i wiem, że nie zawsze możemy włożyć wszystkich do jednego pudełka. W każdym ze sportów trzeba się mierzyć z różnymi charakterami. Mam poczucie, że wiem o Nicku tyle, co wszyscy inni - zaznaczył Hewitt. We wrześniu Kyrgios został zdyskwalifikowany przez organizację ATP na 16 tygodni. Na razie kara została jednak zawieszona na półroczny okres próbny. To efekt jego zachowania podczas sierpniowego turnieju w Cincinnati. W meczu 2. rundy obrażał sędziego Fergusa Murphy'ego, zniszczył dwie rakiety i rzucił butami w trybuny. Wkrótce po tych wydarzeniach został ukarany grzywną w wysokości 113 tysięcy dolarów, ale ATP zaznaczyła, że rozpoczyna dokładne dochodzenia i mogą się pojawić kolejne kary. W odpowiedzi Australijczyk nazwał organizację skorumpowaną. Kyrgios niedawno zadeklarował, że chce reprezentować ojczyznę na igrzyskach w Tokio. W Rio de Janeiro go zabrakło - trzy lata temu tuż przed rozpoczęciem rywalizacji wycofał się z udziału z powodu konfliktu z władzami krajowego komitetu olimpijskiego. Hewitt nie obawia się jednak o zaangażowanie tego tenisisty podczas listopadowych rozgrywek. - W Pucharze Davisa w przeszłości dawał z siebie wszystko, gdy tego potrzebowałem i to zawsze, gdy był w drużynie - podkreślił zdobywca dwóch tytułów wielkoszlemowych. Jak dodał, to będący 30. rakietą świata gracz zwrócił się do niego w marcu z prośbą o powołanie. - Dostałem od niego wiadomość "stary, chcę wrócić do drużyny". On świetnie dogaduje się z pozostałymi zawodnikami. Uznałem, że to właściwa decyzja. Poza tym - jeśli jest na to szansa - to wolę go mieć w zespole - zaznaczył kapitan Australijczyków, który powołał także Aleksa de Minaura, Johna Millmana, Jordana Thompsona i specjalizującego się w deblu Johna Peersa. Ekipa z antypodów w inauguracyjnej edycji turnieju finałowego w zreformowanej rywalizacji w Pucharze Davisa zmierzy się w grupie D z Belgią i Kolumbią. W całej imprezie weźmie udział 18 zespołów.