Partner merytoryczny: Eleven Sports

Grymas bólu polskiej tenisistki. Grały jednak do końca. Jest trzeci triumf

Po raz trzeci z rzędu tenisowa drużyna BKT Advantage Bielsko-Biała wygrała rozgrywki Lotto Superligi. W finale rozegranym hali Atlas Arena pokonała Merę Warszawa 3:0. Mecze wygrały Viktorii Hruncakova, Jozef Kovalik i debel Maja Chwalińska/Katarzyna Kawa. Ta ostatnia wykazała się niemałym hartem ducha i dokończyła mecz mimo problemów z kontuzją.

Maja Chwalińska i Katarzyna Kawa
Maja Chwalińska i Katarzyna Kawa/Piotr Kucza/Newspix

W finale Superligi wzięły udział cztery drużyny. Półfinały zostały rozegrane w sobotę na kortach AZS AWF Łódź, ale decydujące spotkanie zostało rozegrane w łódzkiej Atlas Arenie, która może pomieścić prawie 14 tysięcy osób. Tyle miejsc nie było potrzebne, a hala świeciła pustkami. W czołowych polskich drużynach brakowało największym gwiazd. Oczywiście nie było szans, by zagrali Iga Świątek czy Hubert Hurkacz, ale nie było też Magdy Linette czy Magdaleny Fręch.

- Gramy w pięknym miejscu, jakim jest łódzka Atlas Arena i już od pierwszego meczu na trybunach mieliśmy około 2000 kibiców - twierdzi Tadeusz Gajda, prezes Lotto Superligi. - Zgromadzenie tylu fanów tenisa w jednym miejscu to sztuka. Chcemy wykorzystać ten moment, który mamy w tenisie. W naszych zawodach również grają znakomici zawodnicy znani nie tylko w Polsce, ale również na świecie.

Do finału awansowały Mera Warszawa i BKT Advantage Bielsko-Biała, który bronił tytułu. Odpadły Calisia Kalisz i PTP Łódź. Już pierwszy mecz finału, w którym zmierzyły się singlistki, był bardzo zacięty. Martyna Kubka (Mera) postawiła się półfinalistce w deblu w US Open Viktorii Hruncakovej (kiedyś 43 w rankingu WTA, obecnie 223). Po meczu trwającym ponad godzinę i 40 minut Polka, która obecnie jest 432. w rankingu, przegrała 3:6, 6:7 (7-9).

W drugim Jozef Kovalik zmierzył się z Kamilem Majchrzakiem (Mera). Słowak w rankingu ATP jest 127., a Polak 120., co zapowiadało wyrównane spotkanie. I takie właśnie było. Majchrzak powoli odbudowuje swoją pozycję po wpadce dopingowej. Na początku 2022 roku był nawet 75. W związku z 13-miesięcznym zawieszeniem wypadł z rankingu. Ten rok zaczął na 944. miejscu i wdrapał się już na 120.. - Chce być jeszcze wyżej niż na 75. - zapowiada.

Kamil Majchrzak przegrał w super tie breaku

Obaj tenisiści bez większych problemów wygrywali swoje podanie. Dopiero w jedenastym gemie przy remisie 5:5 breakpointa miał Kovalik, ale go nie wykorzystał. Udało się jednak za drugim razem, a za chwilę Słowak objął prowadzenie w setach.

W drugiej partii podrażniony Majchrzak wziął się do roboty, przełamał rywala i objął prowadzenie 3:0. Taka zaliczka wystarczyła, by doprowadzić do remisu i o wyniku meczu zdecydował super tie break. W nim Polak wygrał pięć pierwszych piłek i wydawało, że jest blisko wygranej. Słowak nie poddał się, najpierw wyrównał, a potem poszedł za ciosem. Prowadził już 9:6, miał piłki meczowe, ale wtedy Majchrzak odrobił dwa punkty. Ostatnie słowo należało jednak do Kovalika.

- Jestem zadowolony ze swojego występu, jeśli chodzi o poziom tenisowa, ale z wyniku oczywiście nie. Po bardzo dobrym drugim secie nie wykorzystałem szansy. I żałuję, że nie dałem Merze remisu - mówił Majchrzak. - Sam turniej to impreza, która się rozwija. Cieszę się, że w Polsce też są takie drużynowe rozgrywki i są podobne do tych w Niemczech, w których też biorę udział. Zresztą jestem tam w tej samej drużynie z Józefem Kovalikiem.

Było więc 2:0 dla bielszczan i Mera była pod ścianą. W trzecim pojedynku Katarzyna Kawa z Mają Chwalińską mogły postawić kropkę nad i. Zmierzyły się z deblem Martyna Kubka - Alicja Rosolska. Mecz był zacięty, ale w końcu warszawianki przełamały rywalki. Było 5:4, a do tego problemy zdrowotne miała Kawa. Debel Mery wygrał pierwszą partię 6:4.

W drugiej partii znów odezwały się problemy zdrowotne Kawy i po raz drugi BKT poprosiło o przerwę medyczną. Mimo tych kłopotów nadal spotkanie było zacięte. Mało tego, w ósmym gemie bielszczanki miały dwa breakpointy i udało im się przełamać rywalki. Prowadziły 5:3 i za chwilę mogły wyrównać stan meczu. Miały trzy piłki setowe, ale wykorzystały dopiero czwartą. O wyniku rozstrzygnął super tie break. 

Bielszczanki prowadziły już 8:5, ale rywalki odrobiły dwa punkty i serwowały. Po ataku Chwalińskiej BKT miał piłkę meczową i kończącą też finał. Mera jednak wyrównała (9:9). Kolejne dwa punkty wygrał BKT i ponownie wygrał Superligę.

Martyna Kubka/Marian Zubrycki/PAP
Kamil Majchrzak/Marian Zubrycki/PAP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem