Lecąc do Paryża, Andriej Rublow (6. ATP) marzył tylko o jednym. Zamierzał wreszcie przełamać barierę niemocy, która do tej pory w każdym wielkoszlemowym turnieju zatrzymywała go najpóźniej w ćwierćfinale. Celem był zatem co najmniej półfinał. Tymczasem Rosjanin zakończył udział we French Open już na III rundzie. W starciu Matteo Arnaldim (35. ATP) nie wygrał nawet seta, ulegając niżej notowanemu rywalowi 6:7(6-8), 2:6, 4:6. Choć tak naprawdę... przede wszystkim po raz kolejny przegrał z samym sobą. Furia Rosjanina, emocje dawały o sobie znać. Wielka niespodzianka w Roland Garros Rublow walczy z rywalem i własnymi demonami. Tym razem poległ z kretesem Przez moment wydawało się, że po wygranym turnieju w Madrycie 26-letni tenisista odzyskał panowanie nad swoimi emocjami. Ale to było złudzenie. Na kortach Rolanda Garrosa po raz kolejny okazało się, że wystarczy iskra, by doszło do niekontrolowanej eksplozji. Festiwal agresji - momentami autoagresji - Rublow rozpoczął już w pierwszym secie meczu z Arnaldim. Krzyczał na swojego trenera, z ogromnym impetem uderzał naciągiem w kolano, próbował złamać rakietę o kort, a następnie potraktował siedzisko kilkoma kopniakami. Jego wyraz twarzy mógł wzbudzać u postronnych obserwatorów szczery niepokój. Tenisowa publika zdążyła się już jednak przyzwyczaić do ekscesów z udziałem Rosjanina. Jego kolejne napady szału kwitowane więc były sarkastycznymi wiwatami, co wzbudzało w nim jeszcze większą irytację. Efekt mógł być tylko jeden - sromotna porażka. Po spotkaniu, kiedy Rublow nieco ochłonął, próbował tłumaczyć swoją postawę. - Jestem całkowicie rozczarowany sobą, swoją grą i tym, jak się zachowałem. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek zagrał gorzej w turnieju wielkoszlemowym. I myślę, że po raz pierwszy zachowywałem się tak źle. Całkowicie się pogrążyłem i dodałem rywalowi skrzydeł. Problem jest w mojej głowie i to praktycznie on mnie dzisiaj pokonał - oznajmił rosyjski zawodnik. - Miałem wiele okazji do przełamania, których nie wykorzystałem. Nie mogłem tego znieść. W pewnym momencie się poddałem. Trawiłem wszystko w sobie i w końcu całkowicie opuściłem mecz. Załamałem się. Ale kiedy się zachowujesz w ten sposób, trudno jest wrócić do równowagi - przyznał samokrytycznie. Wielu komentatorów nie ukrywa zażenowania "spektaklem", jaki na korcie ponownie odegrał Rublow. - Poza kortem to taka zabawna i urocza postać. Ale nie poznajesz tej postaci już w trakcie gry - tak bardzo udręczonej własnymi emocjami. To był prawdopodobnie najgorszy Rublow, jakiego widzieliśmy - skwitowała na antenie radia BBC 5 Sports Extra była brytyjska tenisistka, a obecnie prezenterka telewizyjna, Annabel Croft.