Partner merytoryczny: Eleven Sports

Pięć wspaniałych kwadransów młodej Polki. Zagra o tytuł, nikt na nią nie stawiał

Dla Moniki Stankiewicz turniej ITF W35 w Faro pod wieloma względami był już niezwykły, pobijała w nim życiowe rekordy. Okazała się lepsza od pięciu rywalek, ale w sobotę ta passa miała zostać przerwana, nie była faworytką starcia z Francuzką Yasmine Mansouri. Zwłaszcza, że rywalka w poprzednim tygodniu wygrała większy turniej w Quinta da Lago, a w rankingu WTA jest notowana wyżej aż 626 pozycji. Tyle że dziś była bezradna, z niedowierzaniem patrzyła na to, co wyczynia niespełna 18-letnia Polka. Stankiewicz wygrała 6:1, 6:2 i w niedzielę zagra o tytuł.

Monika Stankiewicz
Monika Stankiewicz/Daniel Kopatsch & John Walton/PA Images via Getty Images/Getty Images

Monika Stankiewicz nie ma jeszcze 18 lat, dopiero wiosną tego roku po raz pierwszy zagrała w profesjonalnych zawodach ITF z udziałem seniorek, turniej rangi W35 w Faro jest jest dopiero szóstym w karierze. A mimo to zagra już o tytuł, mimo niewielkiego doświadczenia w zawodowym cyklu.

Nie można jednak powiedzieć, że Stankiewicz jest w świecie tenisa osobą anonimową. W lipcu była w ćwierćfinale juniorskiego Wimbledonu, we wrześniu zdobyła brązowy medal w mistrzostwach Europy U-18. To spore osiągnięcia, choć w przeciwieństwie do wielu młodych tenisistek starała się nie łączyć jednej rywalizacji z drugą. Teraz nie będzie już miała wyjścia, wiek juniorski właśnie się kończy - musi szukać swoich szans w profesjonalnych turniejach. 

I wiele wskazuje na to, że będzie miała w nowym roku znacznie łatwiejszą ścieżkę.

Monika Stankiewicz w finale turnieju w Faro. Znakomita seria: sześć meczów, 12:0 w setach, 73:26 w gemach

Polka na południu Portugalii dokonała rzeczy dla siebie wspaniałej. Musiała przebijać się przez eliminacje, która dla niej, de facto, stanowiły mocniejszą rozgrzewkę. Trzy sety wygrała po 6:0, jednego 6:3, trafiła do głównej drabinki. A tu koncert trwał dalej: po raz pierwszy w karierze wygrała trzy mecze w jednym seniorskim turnieju ITF, później cztery, pięć i wreszcie dziś sześć. Pierwszy raz awansowała do półfinału i finału. Pierwszy raz zagra o tytuł.

Yasmine Mansouri grała dwa lata temu w Monastyrze z Magdaleną Fręch/Yassine Mahjoub/NurPhoto via Getty Images/Getty Images

A rywalki przecież też były niczego sobie, znacznie wyżej od niej klasyfikowane. Norweżka Malene Helgo w United Cup toczyła wspaniałe trzysetowe boje z Caroline Garcią czy Donną Vekić, wreszcie Francuzka Yasmine Mansouri ma za sobą już debiut w głównym cyklu WTA, a tam starcie z Magdaleną Fręch. No i przed tygodniem wygrała większy turniej w Quinta da Lago, pokonując po drodze m.in. naszą Ginę Feistel.

To ona była faworytką w starciu ze Stankiewicz, w rankingu WTA jest w czwartej setce, o 626 wyżej od Polki, która niedawno znalazła się w TOP 1000. Dziś na korcie nie miało to żadnego znaczenia.

Fantasyczna dyspozycja Moniki Stankiewicz. Wyżej notowana triumfatorka z Quinto da Lago nie miała nic do powiedzenia

Polka spisała się bowiem rewelacyjnie. Od samego początku dyktowała warunki, rywalka po niektórych jej zagraniach kręciła głową. W pierwszym secie Mansouri nie wygrała ani jednego gema po swoim podaniu, po 27 minutach poległa 1:6. Polka zmieniała tempo, grała pod końcową linię, świetnie biegała. Ale przede wszystkim - doprowadzała rywalkę do obłędu genialnymi obronami w okolicach linii końcowej kortu.

Drugi set była bardziej zacięty, Stankiewicz odskoczyła na 3:1, ale za chwilę została przełamana. Kluczowy był gem numer siedem, przy prowadzeniu Polki 4:2. Długi, zacięty, obie mogły o skończyć szybciej. Padł jednak łupem Polki. A za chwilę dokończyła dzieła, wygrała 6:1, 6:2 i zagra w finale.

Rywalką Polki będzie Portugalka Matilde Jorge, która w ćwierćfinale ograła Feistel.

Monika Stankiewicz: Jestem niezadowolona, że przegrałam, ale i tak zrobiłam tu świetny wynik/Polsat Sport/Polsat Sport
Monika Stankiewicz/Tomasz Jastrzebowski/Foto Olimpik/REPORTER/East News
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem