Maks Kaśnikowski przybył do Calgary w wyjątkowej roli. Nasz tenisista został rozstawiony z "1" w drabince ATP Challenger 75. W pierwszych dwóch spotkaniach kanadyjskiego turnieju spisał się świetnie. Najpierw pokonał Cema Ilkela 6:3, 6:3, a później rozprawił się z Andresem Martinem, wygrywając 6:4, 6:4. Tenisista z Warszawy był na dobrej drodze, by co najmniej wyrównać swoje osiągnięcie sprzed dwóch lat, gdy dotarł w tej lokalizacji do półfinału. Na trasie do najlepszej "4" czekało go starcie z Govindem Nandą, notowanym na 743. miejscu w rankingu ATP. W przeszłości był jednak już w czwartej setce męskiego notowania, święcił także juniorskie sukcesy. W 2019 roku dotarł do finału gry podwójnej chłopców na Wimbledonie wraz z Liamem Draxlem. Podczas Challengera w Calgary musiał przedzierać się przez eliminacje, ale zrobił to skutecznie - bez straty seta. Później przedzierał się przez kolejne szczeble drabinki aż w końcu dotarł do ćwierćfinałowego starcia z Polakiem. Maks Kaśnikowski odpada z turnieju ATP Challenger 75 w Calgary. Bolesna przegrana w ćwierćfinale Pojedynek od początku dostarczał sporej dawki emocji. Już w gemie otwarcia Maks miał break pointa, ale nie zdołał go wykorzystać. Rywal na swoje szanse musiał poczekać do szóstego rozdania. Dostał dwie okazje i już po pierwszej zrobiło się 4:2 dla Nandy. Tenisista z Warszawy nie poddawał się i w kolejnych minutach miał nawet trzy piłki na 5:4 z przewagą breaka. Ostatecznie o losach seta decydował tie-break. W nim Kaśnikowski ani razu nie zdołał wyjść na prowadzenie, ciągle musiał gonić wynik. Zdarzało mu się dwukrotnie wyrównać, ale końcówka należała do Amerykanina, który wygrał partię 7:6(5). W drugim secie na pierwsze przełamanie również trzeba było zaczekać do szóstego gema. Nasz reprezentant wykorzystał czwartą okazję i wyszedł na 4:2. Po chwili nastąpiła riposta ze strony rywala i znów o losach partii decydował tie-break. Tym razem układał się on pod dyktando Kaśnikowskiego. W pewnym momencie zrobiło się już 6-2 dla Polaka, ale 21-latek miał problem z wygraniem tej ostatniej piłki. Wykorzystał dopiero czwartego, ostatniego setbola i zakończył tę odsłonę zwycięstwem 7:6(5). Decydująca partia rozpoczęła się od festiwalu przełamań z obu stron. Passę returnujących przerwał dopiero Maks, wygrywając czwartego gema. Polak wyszedł na prowadzenie 3:1 i w kolejnych minutach kontrolował przebieg trzeciej odsłony. Od stanu 5:3 nastąpił niestety przykry zwrot akcji. Najpierw Nanda wygrał gema do zera przy własnym podaniu, a w kolejnym obronił dwa meczbole dla zawodnika rozstawionego z "1". Przy jednym z nich Polak miał ogromnego pecha - piłka zahaczyła o taśmę po jego smeczu i poleciała do korytarza deblowego. Po wykorzystaniu drugiego break pointa przez Govinda zrobiło się 5:5 i rywal wrócił do gry o zwycięstwo. Na tym Govind nie poprzestał. Dołożył jeszcze dwa kolejne gemy i zakończył pasjonujące widowisko przed trzecim tie-breakiem, po 3 godzinach i 19 minutach walki. Amerykanin wygrał spotkanie 7:6(5), 6:7(5), 7:5 i zameldował się w półfinale ATP Challenger 75 w Calgary, gdzie zagra ze... swoim deblowym partnerem z juniorskiego Wimbledonu 2019 - Liamem Draxlem.