Żona Jana Furtoka przerywa milczenie po śmierci męża. Tak wyglądały ostatnie chwile legendy
Jan Furtok zmarł niespodziewanie 26 listopada w wieku niespełna 62 lat. Choć emerytowany piłkarz chorował, nic nie wskazywało jednak na to, że jego życie zakończy się tak szybko. Kilka dni po pogrzebie legendy futbolu głos zabrała jego żona, Anna Furtok. Opowiedziała ona dziennikarzom portalu WP SportoweFakty, jak wyglądały ostatecznie godziny życia jej ukochanego.
26 listopada w polskich mediach pojawiła się informacja o śmierci Jana Furtoka. Legendarny piłkarz co prawda od dłuższego czasu chorował na Alzheimera, jednak mimo to był okazem zdrowia i codziennie uprawiał aktywność fizyczną - lubił tańczyć, często też wybierał się na przechadzki z żoną. Nic więc dziwnego, że śmierć 62-latka była szokiem dla całej piłkarskiej społeczności w naszym kraju.
W piątek 29 listopada odbyła się ceremonia pogrzebowa byłego reprezentanta Polski. W parafii Trójcy Przenajświętszej w Katowicach zebrały się tłumy kibiców oraz znane postacie ze świata polskiego futbolu, aby pożegnać legendę GKS-u Katowice. Jeszcze przed pogrzebem Andrzej Duda odznaczył pośmiertnie Jana Furtoka Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Odznaczenie to z rąk wojewody śląskiego odebrała przed ceremonią żona Jana Furtoka, Anna Furtok.
Anna Furtok zabrała głos po śmierci Jana Furtoka. Tak wyglądał ostatni dzień życia legendy
Małżonka Jana Furtoka kilka dni później zdecydowała się przerwać milczenie i w rozmowie z portalem WP SportoweFakty ujawniła, jak wyglądał ostatni dzień jej ukochanego. Jak sama przyznała, nic nie wskazywało na to, że tego dnia zdarzy się tak ogromna tragedia.
"Wstaliśmy rano, jak zawsze, o godzinie 6. Normalny dzień, zaczęliśmy od toalety. Mąż chodził, jadł. Po śniadaniu do naszego domu przyszła pani opiekunka, która pomagała mi kilka godzin dziennie. Musiałam pojechać do lekarza, żeby zamówić mężowi wizytę do domu. Miał umówioną na środę, a chciałam, by odbyła się we wtorek. Pani doktor zgodziła się, ustaliłyśmy godzinę 14. Miała tylko osłuchać Janka. Ale nie zdążyła. Stało się to, co się stało. Nic nie wskazywało na to, że nadchodzi ostatnia godzina, że Janek odejdzie tak nagle i szybko. Wszyscy byliśmy w szoku. Widocznie pan Bóg postanowił wcześniej, kiedy zgasić Jankowi świeczkę" - oznajmiła.
Kobieta miała okazję zobaczyć piękny gest, na jaki zdecydowali się po pogrzebie Furtoka przedstawiciele GKS-u Katowice. Podczas sobotniego meczu z Lechią Gdańsk w wyjątkowy sposób uczczono pamięć 62-latka. "Widziałam wszystko. Byłam w weekend u kogoś, kto ma telewizor. Specjalnie, żeby zobaczyć mecz. W Internecie też zobaczyłam mnóstwo zdjęć. Kibice i zawodnicy wspaniale pożegnali Janka. Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy oddali mężowi szacunek: od pań sprzątaczek do najwyższych władz. To było piękne" - przyznała.