Polscy piłkarze zmierzyli się z Haiti po 50 latach. Wyniku nie udało się powtórzyć
Reprezentacja Polski w piłce nożnej sześcioosobowej przebywa obecnie w Omanie, gdzie odbywają się mistrzostwa świata. Biało-czerwoni świetnie rozpoczęli turniej, bo rozbili Francuzów z Ludovikiem Obraniakiem czy Djibrilem Cisse w składzie. Dzień później musieli z kolei mierzyć się z kadrą Haiti, która do tej pory przegrała dwa mecze walkowerem. Tym razem rywale dotarli jednak na spotkanie, ale i tak musieli uznać wyższość rywali, bo Polacy wygrali aż 4:1.
Regularna reprezentacja Polski po raz ostatni mierzyła się z Haiti podczas mistrzostw świata w 1974 roku. Wówczas wygrali aż 7:0. Teraz, po pięciu dekadach, kadra sześcioosobowa również pewnie pokonała rywali z Ameryki Środkowej, choć fenomenalnego wyniku sprzed lat nie udało się powtórzyć.
Kolejne zwycięstwo Mierzejewskiego i spółki. Białkowski doczekał się debiutu
Sześcioosobowa reprezentacja Polski w piłce nożnej jest właśnie w Omanie, gdzie odbywają się mistrzostwa świata. W poniedziałek podopiecznym trenera Klaudiusza Hirscha udało się świetnie wejść w turniej, bo pokonali Francuzów 3:1. Czasu na odpoczynek było niewiele, bo już we wtorek rano czekał ich pojedynek z Haiti. Tyle że trudno było mieć pewność, iż rywale w ogóle zjawią się na stadionie. Dwa poprzednie mecze przegrali bowiem walkowerem. Tym razem również nie obyło się bez wpadki. Haitańczycy dotarli na obiekt z 20-minutowym spóźnieniem, po czym przystąpili do gry bez rozgrzewki, nie mając nawet koszulek z przydzielonymi numerami.
Polacy z miejsca przejęli inicjatywę i już w pierwszej minucie dwukrotnie obili obramowanie bramki. Na pierwsze trafienie musieliśmy czekać do 12. minuty, gdy Krystian Nowakowski z bliska wykorzystał podanie Bartłomieja Dębickiego. Biało-czerwoni poszli za ciosem i po chwili podwoili swoje prowadzenie. Tym razem do siatki trafił już sam Dębicki.
Po zmianie stron obraz spotkania się nie zmienił, a prym nadal wiódł Dębicki. Po zaledwie czterech minutach drugiej odsłony "przełamał" ręce haitańskiego bramkarza, zaliczając dublet. Wraz z upływem kolejnych akcji, biało-czerwoni zdejmowali nogę z gazu, ale udało im się dołożyć jeszcze jedną bramkę. W 31. minucie Dawid Linca poszedł za akcją do końca, wyłuskał futbolówkę pod bramką przeciwników i strzelił swojego debiutanckiego gola. Przy wyniku 4:0 doszło do ważnego wydarzenia, bo swoje pierwsze spotkanie w sześcioosobowej kadrze zaliczył Bartosz Białkowski. Chociaż doświadczony golkiper z pewnością liczył na zachowanie czystego konta, w końcówce musiał wyjąć piłkę z siatki po strzale z bliska. Na nic więcej nie było jednak stać Haiti, a Polacy z kompletem zwycięstw i bilansem bramek 7:2 mogą spokojnie przygotowywać się do kolejnych wyzwań.
Haiti znów bez szans z Polakami. Tak swój debiut skomentował Białkowski
Próżno szukać piłkarskiej rywalizacji na linii Polska - Haiti w ostatnich latach. Jeśli chodzi o regularną kadrę, te dwa zespoły mierzyły się ze sobą wyłącznie w 1974 roku. W kwietniu zagrały dwa sparingi (jeden padł łupem rywali, drugi biało-czerwonych), a następnie w fazie grupowej mistrzostw świata. Tam Polacy nie dali już szans rywalom, wbijając im aż siedem bramek i nie tracąc żadnej. Bohaterem tamtego starcia został Andrzej Szarmach, autor hat-tricka.
Teraz kadra sześcioosobowa poszła śladami wielkiej reprezentacji śp. Kazimierza Górskiego i wygrała 4:1. Podopieczni trenera Hirscha mają na koncie komplet sześciu punktów i przewodzą grupie. Już w środę czeka ich jednak kolejne wyzwanie - o godzinie 7:55 zmierzą się z Turcją.
Wtorkowe starcie było wyjątkowe dla Białkowskiego. Jednokrotny reprezentant Polski może teraz pochwalić się też występem w kadrze sześcioosobowej. W drugiej połowie wszedł na murawę i choć stracił jednego gola, pokazał się z dobrej strony.
"Ten mój przeskok z dużej piłki na małe boisko jest dla mnie dużym przeskokiem. Nigdy w takiej formie nie występowałem. Parę konsultacji i treningów odbyłem z reprezentacją, ale fajnie, jestem pozytywnie zaskoczony atmosferą w drużynie i chłopakami, sztabem szkoleniowym i ludźmi, którzy są bardzo mocno zaangażowani. Dlatego chciałem wziąć w tym udział i chcę się rozwijać w tym kierunku. Przyzwyczajenia z dużej piłki są. Podejrzewam, że to bardzo ciężko będzie wyeliminować. Fajna przygoda, ale nie przyjechaliśmy tu po fajne przeżycia, żeby zwiedzić kolejny kraj. Mamy swój cel, do niego mocno dążymy. Pierwsze koty za płoty. Jestem troszkę rozczarowany, że czystego konta nie było. Sytuacje, jak przy golu, się zdarzają. Piłka zostanie przy nodze, szybciutko skontrują, wyjdą dwa na jeden. Niezależnie, jaki to poziom przeciwnika, uderzył ładnie, pod poprzeczkę. Ja w swoim "primie" bym może pokusił się o wyjęcie tego. Ważne zwycięstwo, każde zwycięstwo smakuje tak samo, kolejne trzy punkty i jedziemy dalej" - skomentował swój debiut 37-letni golkiper.