Stoch w nowej rzeczywistości. Małysz zdradził, ile kosztuje. Fortuna na pracę mistrza
Kamil Stoch przed sezonem 2024/2025 dokonał rewolucji w swoim życiu i karierze. Nasz mistrz bowiem zdecydował się na stworzenie indywidualnego sztabu szkoleniowego, który złożony jest z bardzo zaufanych ludzi dla naszego mistrza. Ta inwestycja nie była tania, szczegóły zdradził Adam Małysz w rozmowie z "WP SportoweFakty", gdzie opowiedział, o jakiej fortunie w tym przypadku mówimy.
Kamil Stoch o sezonie 2023/2024 w swoim wykonaniu z pewnością chciałby zapomnieć. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata po kilku miesiącach rywalizacji nasz mistrz zajął dopiero 26. miejsce, a więc najniższe od sezonu... 2008/2009, gdy był dopiero trzydziesty. Po sezonie Ewa Bilan-Stoch w rozmowie z Interią zdradziła, że jej mąż był nawet zdecydowany zakończyć swoją karierę po sezonie 2023/2024, co dla wielu było wręcz szokującym wyznaniem.
- Mieliśmy zaawansowane plany na dalsze życie. Tak. Byliśmy z tym pogodzeni. Ale o tym, że Kamil planuje zakończyć karierę, wiedziało tylko kilka osób. Przed sezonem podjęliśmy decyzję, że poprzednia zima będzie ostatnim sezonem dla Kamila - mówiła w rozmowie z Interią [WIĘCEJ TUTAJ]. Na całe szczęście Stoch niedługo po sezonie zmienił swoją decyzję i pozostał przy skokach przez kolejne dwa sezony, ale na zupełnie nowych dla siebie warunkach.
Stoch kosztuje fortunę. Małysz zdradza szczegóły
Nasz mistrz zdecydował się bowiem na utworzenie własnego sztabu szkoleniowego, który ma przywrócić jego skoki na najwyższy światowy poziom. Na czele tegoż sztabu stanął duet, do którego Stoch ma swoje pełne zaufanie, bo już z nimi wygrywał. Mowa rzecz jasna o Michale Doleżalu oraz Łukaszu Kruczku. Od początku jednak pewną kwestią sporną pozostawało to, jak będzie finansowane całe to przedsięwzięcie, na które zdecydował się trzykrotny mistrz olimpijski.
Jak na razie ta współpraca wielkich efektów nie daje, ale Stoch zapewnia, że dzięki pracy przyjdą odpowiednie nagrody. Jak się okazuje, jest to bardzo droga inwestycja, co zdradził Adam Małysz. - Łukasz Kruczek i Michal Doleżal przyszli do nas przed sezonem i wyliczyli, że potrzebują miliona rocznie. W tym są wypłaty dla Łukasza, Michala, serwismena, transport, zgrupowania, sprzęt - przekazał prezes Polskiego Związku Narciarskiego w rozmowie z "WP SportoweFakty".
Nie od początku wszystko było tak łatwe i oczywiste. - Kiedy do nas przyszli, nie było mowy, abyśmy byli w stanie im to sfinansować. Łączyliśmy więc część specjalistów kadry z ich grupą i tak to funkcjonowało. Dziś mamy podpisaną umowę ze sponsorem właśnie pod to przedsięwzięcie i możemy im zapewnić wszystko, czego oczekują. Łącznie to będzie mniej niż milion, ale aktualnie mogą pracować tak, jak sobie to wymarzyli - zdradził Małysz. Aktualnie Stoch właśnie ze swoimi trenerami w ciszy pracuje nad poprawą formy przed zbliżającymi się mistrzostwami świata.