Pokazał, jak wygląda ukochany obiekt Stocha. Aż trudno w to uwierzyć, czas ucieka
Kamil Stoch na przestrzeni swojej kariery pokazał już, że potrafi zbudować swoją dyspozycję na wielkie imprezy. Tak stało się nawet podczas ostatnich igrzysk olimpijskich w Pekinie, gdy wrócił bez medalu, ale jego skoki pokazywały, że może o ten upragniony krążek kolejny raz powalczyć. Następne igrzyska odbędą się we Włoszech, gdzie Stoch wygrał swój jedyny tytuł mistrza świata. Kacper Merk pokazał, jak wygląda aktualnie skocznia, na której za rok mają rywalizować wielcy mistrzowie o spełnienie swoich marzeń.
Kamil Stoch swój pierwszy naprawdę wielki sukces osiągnął w 2013 roku. Nieco ponad 10 lat temu nasz wielki mistrz najpierw przeżył wielkie rozczarowanie. Do Włoch na mistrzostwa świata jechał bowiem z wielką nadzieją na swój indywidualny medal. Po konkursie na skoczni normalnej, stał przed dziennikarzami poruszony i mówił, że trzeba sto razy przegrać, żeby raz wygrać. Tamta porażka na skoczni normalnej bardzo wyraźnie była dla Stocha wielką lekcją.
Kilka dni później Stoch wytrzymał presję, która na nim ciążyła i z przewagą ponad sześciu punktów wygrał nad drugim Peterem Prevcem. Zrobił dokładnie to samo, czego w 2003 roku dokonał także Adam Małysz. Dzięki czemu Włodzimierz Szaranowicz mógł wypowiedzieć swój słynny komentarz. - Polski archanioł sfrunął do Predazzo i teraz Kamil w locie, w locie po złoto, po wielką nagrodę za swoją karierę. Daleko i zwycięsko. Złoto jest dzisiaj w naszych rękach, w naszych domach, w naszych sercach - wykrzyczał do mikrofonu komentator.
Skocznia w Predazzo, jak ruina. Tam Stoch wygrał złoto mistrzostw świata
Wcześniej na tym obiekcie Stoch wygrał próbę przed mistrzostwami świata, udowadniając, że ten obiekt bardzo mu się podoba. Kilka lat później, w styczniu 2019 roku ówczesny trzykrotny mistrz olimpijski kolejny raz stanął na podium po konkursach, które rozegrane zostały na skoczni Trampolino Dal Ben. Stało się tak dwukrotnie, gdy zajął trzecie miejsce. Na wieść, że zimowe igrzyska olimpijskie w 2026 roku odbędą się w Predazzo, nasz mistrz musiał się więc uśmiechnąć.
W tym sezonie miała się tam odbyć próba przed igrzyskami, ale konkursy zostały odwołane z powodu złego stanu obiektów. To, jak obecnie wygląda sytuacja na skoczni we Włoszech, na swoim Twitterze zaprezentował Kacper Merk, dziennikarz Eurosportu. "Jakby co to za 13 miesięcy spotykamy się tu na Igrzyskach" - napisał, prezentując zdjęcie obecnego stanu obiektów, na których za nieco ponad rok mają odbyć się zawody o medale igrzysk olimpijskich.
W 2023 roku rozpoczęły się tam prace, które mają przygotować oba obiekty do gotowości na igrzyska olimpijskie. Działania na skoczniach miały zakończyć się pod koniec 2024 roku, dlatego Predazzo początkowo znalazło się w kalendarzu Pucharu Świata na sezon 2024/2025, a zawody miały odbyć się po Turnieju Czterech Skoczni. Z racji na to, co zaprezentował dziennikarz, było to jednak oczywiście niemożliwe. Aktualnie bowiem obiekty są absolutnie niegotowe do skakania. Trudno wyobrazić sobie, że za nieco ponad rok, to właśnie tam mają się odbyć konkursy o medale olimpijskie.