Oberstdorf gwoździem do trumny Polaków. Tak źle nie było od startów Małysza, czyli 14 lat
Konkurs w Oberstdorfie był ostatnim, który w tym roku zaliczał się do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Nadszedł zatem czas podsumowań. Dla nas był to rok wyjątkowo nieudany. Polscy skoczkowie i kibice mogą czuć po nim duże rozczarowanie, bowiem wróciły czasy, gdy rzadkością jest widok naszego zawodnika na podium. W tym czasie dwa podia się zdarzyły, ale pewna statystyka jest szczególnie zatrważająca. To bowiem pierwszy taki przypadek w polskich skokach od 14 lat i doskonale obrazuje on wielki kryzys Biało-Czerwonych.
Podczas inauguracji 73. Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie triumfował Stefan Kraft, przed Janem Hoerlem i Danielem Tschofenigiem. Znów na podium zabrakło Polaka. Najlepszym z Biało-Czerwonych był Paweł Wąsek, który zajął 10. lokatę. Punktował jeszcze tylko Jakub Wolny, który po zajęciu 30. miejsca dopisał do swojego dorobku ledwie jedno "oczko". Tak właśnie wyglądał w wykonaniu Polaków rok 2024. Brakowało wysokich miejsc, walki z najlepszymi i stabilności. Gdy u jednego ze skoczków sytuacja zdawała się poprawiać, to u drugiego forma leciała w dół. Polskie skoki przeżywają wielki kryzys, a za nami jest rok najgorszy pod jednym względem od 14 lat, czyli sezonu, w którym startował jeszcze... Adam Małysz.
Zapaść w polskich skokach. Tak źle nie było od czasów Adama Małysza
W 2024 roku tylko dwa razy zdarzyło się, żeby Polak stanął na podium Pucharu Świata. W obu przypadkach był to Aleksander Zniszczoł, który dwukrotnie zajmował trzecie miejsce. Najpierw 3 marca podczas zawodów w Lahti, a następnie 24 marca podczas lotów w Planicy. Podobna sztuka nie udała się nawet nikomu z "wielkiej trójki", czyli Kamilowi Stochowi, Piotrowi Żyle i Dawidowi Kubackiemu. Zniszczoł honor naszej reprezentacji uratował, ale tylko częściowo, gdyż o zwycięstwie mogliśmy tylko pomarzyć.
Dokładnie "0" - tyle wynosi liczba zwycięstw skoczków Thomasa Thunrbichlera w 2024 roku na poziomie Pucharu Świata. Niestety, jest to pierwszy taki przypadek od 2010, gdy na skoczniach wciąż rywalizował Adam Małysz. Od tamtego czasu, aż do teraz Polak triumfował w Pucharze Świata przynajmniej raz w roku kalendarzowym.
W 2011 roku były to cztery wygrane - trzy Kamila Stocha i jedna Adama Małysza. W 2016 tylko jedna, którą Stoch odniósł 11 grudnia w Lillehammer. Wówczas pierwszy raz było blisko, aby doszło do sytuacji, którą mamy w tym roku. Rekord w erze "postmałyszowej" padł w 2017 roku, dzięki dziewięciu zwycięstwom. Rok 2024 kończymy jednak bez wygranej, co niestety przypomina nam o trudnych czasach z lat 2008-2010, gdy przez trzy lata żaden z Biało-Czerwonych nie wygrał choćby jednego konkursu.
Fatalne skoki Polaków. Co na to Thomas Thurnbichler?
Po słabym poprzednim sezonie nie widać, żeby sytuacja Polaków się poprawiała i nie zamaże jej znakomity występ Pawła Wąska. Niestety słowa Thomasa Thurnbichlera nie napawają optymizmem i świadczą o tym, że zespół wciąż nie może zrobić kroku naprzód.
- Jeżeli zawodnik nie jest zrelaksowany, to my nie możemy zbyt wiele zrobić. My przekazujemy im uwagi, sugestie, a oni muszą wykonać swoją pracę. Ja za nich nie usiądę na belce startowej - mówił Austriak w rozmowie z Eurosportem.
Kolejny konkurs Turnieju Czterech Skoczni zostanie rozegrany tradycyjnie 1 stycznia na skoczni w Garmisch-Partenkirchen. Dzień wcześniej odbędą się kwalifikacje. Zapraszamy do śledzenia relacji z niemiecko-austriackiego turnieju na stronach Interii Sport.