Partner merytoryczny: Eleven Sports

Polak wysłał wotum nieufności? Thurnbichler w potrzasku. "Dlaczego tak?"

Aleksander Zniszczoł swój udział w niedzielnym konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie zakończył już po pierwszej serii. Nasz reprezentant zajął dopiero 36. miejsce i w przerwie między seriami zasiał spore ziarno niepewności jeśli chodzi o pozycję trenera Thomasa Thurnbichlera. - Jest słabo - przyznał bez najmniejszych wątpliwości w rozmowie z Eurosportem.

Skoki narciarskie: Puchar Świata. Na zdjęciu trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler oraz jego podopieczny - Aleksander Zniszczoł
Skoki narciarskie: Puchar Świata. Na zdjęciu trener polskiej kadry Thomas Thurnbichler oraz jego podopieczny - Aleksander Zniszczoł/LUKASZ SZELAG/REPORTER/Reporter

Reprezentacja Polski w skokach narciarskich na Turniej Czterech Skoczni wybrała się pierwszy raz od wielu lat bez Kamila Stocha. W miejsce trzykrotnego mistrza tej imprezy do Oberstdorfu poleciał Dawid Kubacki, ale nikt nie spodziewał się wielkiej poprawy w skokach naszego mistrza. Z kadry, którą powołał na ten turniej Thomas Thurnbichler, oczy kibiców najbardziej patrzyły na trójkę: Piotr Żyła, Paweł Wąsek oraz Aleksander Zniszczoł. Każdy z nich dawał jakieś promyki nadziei w ostatnich konkursach. 

Niestety niedzielne zawody bardzo mocno zweryfikowały to spojrzenie. Zniszczoł i Żyła przepadli bowiem już w pierwszej serii, a jedynym pozytywem był Paweł Wąsek, który zanotował swój zdecydowanie najlepszy występ w tym sezonie. Zniszczoł zaś po konkursie stanął przed kamerami Eurosportu i wystawił swego rodzaju wotum nieufności trenerowi. 

Zniszczoł zasiał ziarno niepewności. Prosto po konkursie

- Słabo, no jest słabo - zaczął nasz reprezentant. - Teraz trzeba sobie postawić pytanie, dlaczego? Dlaczego tak, a nie inaczej? To jest bardzo dobre pytanie - dodał po chwili, zachowując przy tym charakterystyczny uśmiech, ale pozostawiając także bardzo duże pole do interpretacji tej wypowiedzi. 

30-latek przedstawił oczywiście także swoją analizę tego, co mu na skoczni dziś nie wyszło. - Na pewno nie był to skok odpuszczony, ale bardzo spóźniony. Podejścia do skoków nie zmieniamy, ale te próby są z błędami, które trzeba wyeliminować. Być może za dużo jest tego szukania. Po prostu, gdy wejdę na skocznię i wyjdzie mi pierwszy skok, to trzeba to kontynuować, a nie szukać... ale zrób to tak, albo jeszcze inaczej - dodał 36. skoczek niedzielnego konkursu w Oberstdorfie. 

Teraz przed skoczkami dzień przerwy, który pozwoli im na przetransportowanie się do Garmisch-Partenkirchen, gdzie zawodnicy będą rywalizować na obiekcie Grose Olympiaschanze, którego rekord dzierży aktualnie Dawid Kubacki. Pierwsze skoki 31 grudnia. 

Malwina Hartman: Jest mi przykro, bo do końca wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie wygrać. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport
Thomas Thurnbichler/AFP
Aleksander Zniszczoł/AFP
Aleksander Zniszczoł/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem