Koszmar Horngachera. Cios przyszedł niespodziewanie, pisze się czarny scenariusz
Kolejnym etapem w trwającym sezonie skoków narciarskich będzie prestiżowy Turniej Czterech Skoczni. Biorąc pod uwagę wyniki z początku sezonu, faworytów do zwycięstwa będzie upatrywało się w ekipie Austriaków i Niemców. Niespodziewanie jednak podopieczni Stefana Horngachera zanotowali regres podczas zawodów w Engelbergu. Niewykluczone więc, że dla Niemców ponownie pisze się czarny scenariusz przed TCS.
Turniej Czterech Skoczni tradycyjnie będzie połączeniem starego i nowego roku. Walka o statuetkę złotego orła rozpocznie się 29 grudnia w niemieckim Oberstdorfie i potrwa do 6 stycznia. Były takie lata, w których reprezentanci Polski rok rocznie wygrywali TCS, a prym wśród biało-czerwonych wiedzie Kamil Stoch. Legendarny zawodnik aż trzykrotnie wygrywał Turniej Czterech Skoczni i jest w czołówce klasyfikacji wszech czasów pod tym względem.
Niestety w trwającym sezonie niewiele wskazuje, aby któryś z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera odegrał kluczową rolę w niemiecko-austriackiej imprezie. Jeśli trzeba byłoby wskazać faworytów, to wśród Niemców i Austriaków właśnie. Obie te reprezentacje prezentują się w pierwszej części sezonu solidnie. Dużym zaskoczeniem in plus jest przede wszystkim Pius Paschke. Zawodnik, który dotychczas nie wygrywał konkursów, teraz notuje sukces za sukcesem.
Stefan Horngacher może być zmartwiony. Zły sygnał przed TCS
34-latek uzbierał jak dotąd 715 punktów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i jest liderem w wyścigu o kryształową kulę. Mimo dobrego startu Niemcy mają powody do zmartwień. Wszystko za sprawą zdecydowanie gorszego weekendu w Engelbergu. Paschke zanotował swój najgorszy start w sezonie. W sobotę zajął dziesiąte miejsce, a w niedzielę zakończył zawody jeszcze niżej, na osiemnastej lokacie.
Nie popisali się również inni reprezentanci Niemiec. Ani Karl Geiger, ani Andreas Wellinger, ani tym bardziej Marcus Eisenbichler nie uplasowali się na czołowych lokatach. "Dzisiaj nie było najlepiej. Brakowało dynamiki. Osiągi w locie nie były optymalne" - powiedział Stefan Horngacher w rozmowie ze "Sportschau". Wyniki Niemców w Engelbergu od razu przypomniały o klątwie, jaka wisi nad tą reprezentacją.
Nasi zachodni sąsiedzi od sezonu 2001/02 nie świętowali zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni. Ostatnim niemieckim triumfatorem tej imprezy jest Sven Hannawald. Od kiedy Horngacher jest szkoleniowcem tej reprezentacji, Niemcy trzykrotnie stawali na podium TCS, ale były to dwukrotnie drugie miejsca i raz trzecia lokata w klasyfikacji generalnej. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że wraca koszmar Horngachera związany z tym turniejem.
Austriacki trener wydaje się jednak zachowywać spokój, bo po sobotnim konkursie stwierdził w rozmowie z ARD, że nie jest zaskoczony słabszą dyspozycją Paschke, bo normalne jest w sporcie, że nie da się ciągle wygrywać. Horngacher ma więc o czym myśleć w najbliższych dniach i jak sam zaznaczył, będzie analizował sytuację, do jakiej doszło w Engelbergu. 29 grudnia stanie się jasne, czy Austriakowi udało się wyciągnąć wnioski.