Katastrofa Polaka w Zakopanem. Miał zastąpić gwiazdy w skokach, a szoruje po dnie
Niesamowite, co w ciągu dwóch lat stało się z Janem Habdasem. W lutym 2023 roku zdobył on medale mistrzostw świata juniorów w skokach narciarskich - indywidualnie i drużynowo. Niespełna dwa miesiące później zajął 11. miejsce w zawodach Pucharu Świata w Lahti. Wydawało się, że mamy następce naszych wielkich mistrzów. Tymczasem od tego momentu zaczął się wielki zjazd tego szalenie utalentowanego skoczka. Teraz ma problem z tym, by wskoczyć na podium na krajowym podwórku w zawodach Orlen Cup.
Jan Habdas nie wystąpił w Pucharze Świata od marca 2023 roku. Nawet nie zbliżył się do zawodów tej rangi.
Cały ubiegły sezon przeskakał w Pucharze Kontynentalnym i to z marnym skutkiem. Najwyżej był na 24. miejsce. Latem przepadł kompletnie.
Jan Habdas mierzy się z poważnymi problemami
Tej zimy ma na koncie występ w FIS Cup (to trzeci poziom na świecie w skokach), ale nie wypadł on dobrze. Był 42. w Kandersteg.
Tak naprawdę Habdas przestał się łapać do kadry na jakiekolwiek zawody. Musi szukać dobrej dyspozycji na krajowym podwórku. W październiku zaliczył słaby start w mistrzostwach Polski, ale tam przyznał się do swoich problemów.
Za mną naprawdę trudny okres. Dawałem z siebie 110 procent, a jednak nie widziałem efektu. I to jest największy problem. To boli
~ przyznał wówczas w rozmowie z Interia Sport.
- Nie ukrywam, że nałożyłem na siebie zbyt dużą presję. Zmagałem się z wieloma problemami, jak waga zbyt duża waga i brak energii. To wszystko przeszkadzało mi na skoczni. Byłem zdołowany - dodał.
21-latek przyznał się do tego, że korzysta z pomocy psychologa, by odszukać radość ze skakania.
Katastrofa na Orlen Cup. Walczył o czołowe lokaty w Pucharze Świata, a w Polsce ma problemy
Teraz Habdas wystąpił w pierwszych tej zimy zawodach Orlen Cup w Zakopanem na skoczni HS 70 w kategorii Open. I trzeba przyznać, że aż żal patrzeć na wyniki naszego wielkiego talentu.
W poniedziałek skoczek LKS Klimczok Bystra był dopiero 12. Na usprawiedliwienie pozostaje fakt, że konkurs był rozgrywany w fatalnych warunkach przy szalejącym z różnych kierunków wietrze. Habdas uzyskał 62,5 metra. Do zwycięzcy Klemensa Staszela (70 m) z KS Eve-nement Zakopane stracił aż 18 pkt. Drugi w konkursie był Wojciech Cieślar (WSS Wisła), który skoczył 68 m, a trzeci był Wiktor Fickowski (LZS Sokół Szczyrk) - 66 m. Habdas do podium stracił 11,9 pkt. Jeszcze gorzej spsiał się Marcin Wróbel (AZS Zakopane), kolejny z naszych medalistów MŚJ, który był 14.
We wtorek udało się już przeprowadzić dwie serie i Habdasowi poszło znacznie lepiej. Tym razem do podium zabrakło mu 2,8 pkt. To jednak zawodnik tego pokroju, że raczej powinien wygrywać z rywalami na krajowym podwórku.
21-latek skoczył 65 i 64,5 m. Zawody znowu padły łupem skoczka KS Eve-nement Zakopane. Staszel wygrał wyraźnie po skokach na 67 i 68 m. Drugi był kolejny z naszych medalistów MŚJ - Wiktor Szozda (WSS Wisła), a trzecie miejsce zajął Wróbel. Przed Habdasem znalazł się jeszcze Miłosz Krzempek (WSS Wisła).
Nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki za naszą zdolną młodzież, która niestety w ostatnich miesiącach się pogubiła. Habdasowi życzymy, jak najszybszego powrotu do Pucharu Świata, bo tam pokazał już swój potencjał. Przykład Jakuba Wolnego, a wcześniej choćby Andrzeja Stękały, czy Dawida Kubackiego pokazuje, że nie wolno zbyt wcześnie skreślać sportowców w skokach.