Halvor Egner Granerud wściekły, to znowu się stało. Olbrzymi pech Norwega w Ruce
Niekorzystne warunki już od piątku torpedowały plany organizatorów Pucharu Świata w Ruce, a następnego dnia część zawodników oddawała swoje skoki przy silnym wietrze. Podobnie było w niedzielę, kiedy to ponownie dużego pecha miał Halvor Egner Granerud. Norweg po tym, jak uzyskał zaledwie 71,5 m, wyglądał na bardzo zdenerwowanego i szybko opuścił rozbieg skoczni.
Treningi i kwalifikacje do sobotniego konkursu w fińskiej Ruce miały odbyć się w piątek, ale ostatecznie z powodu silnych podmuchów wiatru przełożono je na następny dzień. Warunki poprawiły się na tyle, by rywalizacja się odbyła, jednak trudno nazwać ją w 100 proc. sprawiedliwą. Na decyzje podejmowane przez organizatorów narzekali m.in. Norwegowie.
Dużego pecha podczas sobotnich kwalifikacji mieli Robert Johansson i Halvor Egner Granerud. Drugi z wymienionych uzyskał zaledwie 70 metrów i podobnie jak kolega z drużyny, nie uzyskał awansu do konkursu.
"To nie jest bezpieczne. Są szanse na uzyskanie gorszych warunków, niż wskazywałyby na liczniki. To jak wskakiwanie do suszarki" - mówił później Granerud w rozmowie z norweskim portalem NRK.
Skoki narciarskie. Granerud błysnął w kwalifikacjach, przepadł w konkursie
Granerud sobotnie niepowodzenie powetował sobie następnego dnia, kiedy to w kwalifikacjach skoczył aż 143,5 m i zajął ósme miejsce. Dwukrotny zdobywca Kryształowej Kuli potwierdził tym samym, że jest w formie i przy dobrych warunkach może rywalizować z najlepszymi. Niestety, w konkursie znowu miał olbrzymiego pecha.
Norweg w pierwszej serii zawodów został puszczony w niekorzystnych warunkach i uzyskał zaledwie 71,5 m. Wyraźnie zrezygnowany i zarazem wściekły skoczek szybko opuścił zeskok, dając do zrozumienia, że znowu ma za złe organizatorom włączenie mu zielonego światła w takich warunkach.
Pecha miał także skaczący przed Granerudem Timi Zajc (99,5 m) oraz Michael Hayboeck, który oddawał swoją próbę po Norwegu (70 m). Po skoku Austriaka zresztą konkurs na pewien czas przerwano i wznowiono dopiero wówczas, gdy ponownie możliwe było bezpieczne skakanie.