Tradycyjnie już w Ruce mieliśmy do czynienia z loteryjnymi konkursami. Nie brakowało niespodzianek, choć ci, którzy prezentują wysoką formę od pierwszych zawodów w Lillehammer, nie zawodzą. W niedzielnym konkursie na Rukatunturi zapachniało egzotyką i to bardzo mocno. Thomas Thurnbichler zdecydował. Wielki powrót do kadry na konkursy w Wiśle Chińczyk, Kazachowie i szturm Estończyka. Działo się w Ruce Po raz pierwszy od 2006 roku kwalifikacje Pucharu Świata przebrnął Chińczyk. Qiwu Song zajął w nich 45. miejsce, a w konkursie był 37. i uplasował się tylko dwie lokaty niżej od Aleksandra Zniszczoła, który jednak miał wielkiego pecha do warunków, bo przez cały weekend skakał bardzo dobrze. Ten sam zawodnik z Państwa Środka wystąpił już raz w konkursie Pucharu Świata. To było w rumuńskim Rasnovie, ale wówczas nie musiał przebijać się przez kwalifikacje, bo nie było na starcie aż tylu zawodników. Ostatnimi Chińczykami, którzy przebrnęli kwalifikacje, byli w Sapporo w styczniu 2006 roku Yang Li i Zhandong Tian. Po punkty PŚ sięgnęło też dwóch zawodników z Kazachstanu. Danił Wassiljew zajął 18. miejsce, a Ilja Miziernych był 25. Ostatni raz dwóch skoczków z tego kraju sięgało po punkty PŚ także w styczniu 2006 roku. To było również w Sapporo. Wówczas w "30" byli Radik Żaparow i Iwan Karaułow. To teraz rarytas z Estonii. Trenujący na co dzień z Norwegami Antti Aigro już latem pokazywał się z bardzo dobrej strony, stając nawet na podium Grand Prix. Teraz w Ruce zajął piąte miejsce, co jest najlepszym wynikiem estońskiego skoczka w historii. Do historycznego podium zabrakło mu 3,5 metra. Aigro poprawił wynik Kaarela Nurmsalu sprzed ponad dziesięciu lat. Ten w marcu 2014 roku był szósty w Oslo. Gdyby do tego dodać szalejących młodych Amerykanów, którzy zbierają punkty PŚ, to mamy już pełną egzotykę. Czegoś takiego w skokach narciarskich na najwyższym poziomie nie było od lat.