Niedzielny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Ruce był... przedziwny. Początkowo wydawało się, że będą to mogły być równe i widowiskowe zawody, bo wiatr wiał pod narty, pomagając zawodnikom. Z czasem jednak jego podmuchy były coraz bardziej porywiste i zaskakujące dla zawodników, którzy nie tylko musieli długo czekać na zielone światło, ale mieli i spore problemy w powietrzu. Spotkało to między innymi Halvora Egnera Graneruda, który skoczył zaledwie 71,5 m. Wielkim pechowcem był także Aleksander Zniszczoł. Polak trafił na "dziurę w powietrzu", co poskutkowało lądowaniem na zaledwie 104. metrze. Skoki narciarskie. Thomas Thurnbichler zabrał głos po konkursie w Ruce Aura nie odpuszczała także w drugiej części konkursu, który ostatecznie został przerwany tuż przed skokiem Pawła Wąska. Reprezentant Polski dwukrotnie siadał na belce startowej, lecz nie doczekał się zielonego światła. Czy jury podjęło słuszną decyzję? Komentarz w tej sprawie wygłosił po konkursie trener reprezentacji Polski - Thomas Thurnbichler. Pokusił się przy tym o krótkie podsumowanie występu "Biało-Czerwonych", którzy - generalnie rzecz ujmując - zanotowali swój najlepszy występ w sezonie. 10. był Dawid Kubacki, 14. Kamil Stoch, a tuż za nim sklasyfikowany został Paweł Wąsek. - Od samego początku warunki rzeczywiście były bardzo dziwne. Paweł Wąsek skoczył dobrze, Kamil Stoch skoczył poprawnie, naprawdę niezły skok wyszedł Dawidowi Kubackiemu - orzekł Thomas Thurnbichler. Czy jednak lokaty zajęte w dzisiejszych zmaganiach odzwierciedlają rzeczywistą formę "Biało-Czerwonych"? Tu można mieć pewne wątpliwości. A już za tydzień karawana Pucharu Świata w skokach narciarskich przeniesie się do naszego kraju. Na przyszłą sobotę oraz niedzielę zaplanowano łącznie dwa konkursy indywidualne, które odbędą się na skocznia im. Adama Małysza w Wiśle-Malince. Zobaczymy, jak polscy skoczkowie spiszą się na własnym terenie, niesieni dopingiem fanów.