Cios dla Norwegów przed Turniejem Czterech Skoczni. Przegapią dwa konkursy
Wielkimi krokami zbliża się Turniej Czterech Skoczni, który tradycyjnie zostanie zainaugurowany w Oberstdorfie. Jednym z faworytów do końcowego triumfu jest Pius Paschke, w walce o trofeum powinni liczyć się również Austriacy. Norwegowie z kolei liczą na Kristoffera Eriksena Sundala, który wysoko plasuje się w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Problem w tym, że rodacy tego skoczka mogą mieć problem ze śledzeniem jego występów, co ściśle wiąże się z prawami telewizyjnymi.
73. edycja Turnieju Czterech Skoczni rozpocznie się 29 grudnia w Oberstdorfie, po czym światowa czołówka przeniesie się do innego niemieckiego miasta i w Nowy Rok będzie rywalizowała w Garmisch-Partenkirchen. Walkę o Złotego Orła zwieńczą konkursy w Austrii: w Innsbrucku i Bischofshofen.
Do niedawna za wielkiego faworyta prestiżowego turnieju uchodził Pius Paschke, który jest liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Niemiec do tej pory wygrał pięć konkursów, ale w Engelbergu złapał "zadyszkę" i zawody poprzedzające Turniej Czterech Skoczni kończył na kolejno 10. i 18. miejscu. To sprawia, że wzrosły szanse na triumf któregoś z Austriaków - kapitalnie bowiem spisują się Daniel Tschofenig i Jan Hoerl oraz Stefan Kraft, którzy w niedzielę w Engelbergu stanęli na podium.
Większych szans na zaistnienie podczas turnieju nie daje się Polakom, którzy od początku sezonu odstają od ścisłej czołówki. Apoloniusz Tajner w rozmowie z "Faktem" zauważył jednak, że TCS rządzi się swoimi prawami.
"Te wszystkie lata spędzone przy skokach pokazały mi, że grudzień to jeden etap, a Turniej Czterech Skoczni to już coś innego" - powiedział były prezes PZN.
Norwegowie mają problem przed Turniejem Czterech Skoczni
Norwescy kibice liczą z kolei na Kristoffera Eriksena Sundala, który zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. 23-latek był trzeci w Titisee-Neustadt, a w pozostałych konkursach (z wyjątkiem Ruki i Engelbergu) plasował się w czołowej dziesiątce.
Problem w tym, że fani Sundala mogą mieć problem ze śledzeniem jego występów podczas dwóch konkursów - w Innsbrucku i Bischofshofen. Żadna z norweskich telewizji nie wykupiła bowiem praw do transmisji zawodów na austriackich skoczniach. Jak donosi Polska Agencja Prasowa, norweski Viaplay wykupił prawa tylko do transmisji rywalizacji w Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen.
"Jeżeli tak się stanie to będziemy mieli niesłychany skandal, a wszystko na to wskazuje, ponieważ czas ucieka nieubłaganie, a już w sobotę rozpoczyna się turniej" - powiedział cytowany przez PAP dyrektor skoków w norweskiej federacji narciarskiej (NSF) Jan Erik Aalbu.
Jak wyjaśnił Aalbu, sprzedaż praw transmisyjnych można porównać do sprzedaży mieszkania. "Jeżeli nikt go nie chce kupić za proponowaną cenę to po prostu znaczy, że jest zbyt drogie i tak jest właśnie w tym przypadku" - doprecyzował.