Sir Sicoma Monini Perugia - VERVA Warszawa Orlen Paliwa 3:1 (25:17, 25:27, 25:17, 25:19). Sir Sicoma Monini Perugia: Aleksandar Atanasijevic, Robert Taht, Tsimafei Zhukouski, Ołeh Płotnicki, Roberto Russo, Fabio Ricci, Alessandro Piccinelli (libero) oraz Omar Biglino. VERVA Warszawa Orlen Paliwa: Antoine Brizard, Kevin Tillie, Patryk Niemiec, Andrzej Wrona, Bartosz Kwolek, Artur Udrys, Damian Wojtaszek (libero) oraz Michał Kozłowski, Igor Grobelny, Jan Król, Jakub Kowalczyk, Dominik Jaglarski (libero). VERVA zakończyła występ z dwoma zwycięstwami na koncie i ostatecznie zajęła trzecie miejsce w tabeli. Jeszcze osiem dni temu zawodnicy Vervy mieli nadzieję, że do końca będą się poważnie liczyć w walce o czołową "ósemkę" rozgrywek. Tydzień temu przegrali jednak po słabej grze z Tours VB 0:3. Zachowali wtedy jeszcze co prawda drugą lokatę, ale ich szanse na awans ograniczone zostały do minimum. Stołeczna ekipa już przed rozpoczęciem środowego spotkania straciła całkowicie nadzieje na występ w ćwierćfinale. Do fazy pucharowej przejdą bowiem tylko trzy zespoły z drugiej pozycji z najlepszym bilansem. W momencie rozpoczęcia ich meczu zaś było już wiadomo, że co najmniej tyle drużyn zajmujących tę lokatę będzie lepszych od podopiecznych Andrei Anastasiego. Warszawska drużyna poleciała do Włoch z Bartoszem Kwolkiem, którego z powodu kontuzji zabrakło w spotkaniu z Tours, ale bez Piotra Nowakowskiego. Dopiero w środę klub poinformował, że reprezentacyjny środkowy w sobotę miał stłuczkę samochodową i choć nie doznał w jej wyniku żadnego urazu, to szkoleniowiec postanowił dać mu odpocząć. Niepokonana w gr. D Perugia z kolei już wcześniej była pewna przejścia do kolejnego etapu rywalizacji. Prowadzący ją trener biało-czerwonych Vital Heynen nie wystawił więc w podstawowym składzie kilku gwiazd - m.in. reprezentanta Polski kubańskiego pochodzenia Wilfredo Leona, ubiegłorocznego mistrza Europy Serba Marko Podrascanina oraz Argentyńczyka Luciano De Cecco. Mimo braku kilku czołowych siatkarzy w wyjściowej szóstce gospodarze dość pewnie wygrali pierwszą odsłonę, prowadząc w niej przez cały czas (8:4, 19:15). Gracze obu zespołów mieli dość duże problemy ze skończeniem ataku i kilka razy nadziali się na blok przeciwników. Dobrze w ofensywie ze skrzydłowych radził sobie tylko brylujący w tym sezonie w Perugii Ołeh Płotnicki. To właśnie ukraiński przyjmujący zakończył pierwszego seta zbiciem ze skrzydła. Drugi zaczął się od prowadzenia gości 3:0, u których na zagrywce był wówczas Kwolek. U przyjezdnych od początku tej partii na rozegraniu w miejsce Antoine Brizarda pojawił się Michał Kozłowski i został na boisku do końca spotkania. Przy przewadze przyjezdnych 7:3 Heynen poprosił o czas, ale na niewiele się to zdało. Jego podopieczni wciąż mieli kłopoty ze skończeniem akcji. Po pojedynczym bloku Kevina Tillie na Aleksandarze Atanasijevicu VERVA wygrywała 16:8. Gdy w pole serwisowe udał się Płotnicki, to włoska ekipa zdobyła trzy punkty z rzędu i jej strata zmalała do dwóch "oczek" (19:21). Oba zespoły zmarnowały po piłce setowej. Druga wykorzystali za sprawą asa rezerwowego Igora Grobelnego. Gospodarze wrócili do skuteczniejszej gry od kolejnej partii. Przy stanie 7:3 co prawda stracili cztery pkt z rzędu, gdy trzykrotnie zostali zablokowani, ale potem odzyskali kontrolę nad przebiegiem wydarzeń w tej odsłonie (14:12, 17:14). Kibice obejrzeli kilka efektownych wymian, które przeważnie wygrywała Perugia. W końcówce tej partii jej przewaga jeszcze się zwiększyła. Od początku pewnie też zmierzała po zwycięstwo w ostatniej odsłonie. Anastasi pozwolił pograć większej grupie rezerwowych, którzy nie byli w stanie zagrozić faworytom. Dobrze wciąż sobie radził Płotnicki, który miał teraz wsparcie w Atanasijevicu. Wynikiem 3:1 dla klubu z Italii zakończyło się także pierwsze spotkanie tych ekip, które odbyło się w połowie grudnia. Środowy pojedynek LM był powrotem Heynena na ławkę Perugii. W niedzielnym meczu Serie A, w którym jego drużyna wygrała z Consarą Ravenna 3:1, zastąpił go asystent Carmine Fontana. Znany z wybuchowego charakteru i dyskusji z sędziami Heynen został zawieszony na jedno spotkanie ligowe z powodu nagromadzenia otrzymanych we wcześniejszych meczach kar.