Lewandowski musiał to powiedzieć. Ledwie zdążył zejść z boiska. Nie myślał tylko o świętowaniu
Polscy kibice liczyli, że we wtorkowy wieczór napisany zostanie kolejny, piękny rozdział historii naszej piłki. Robert Lewandowski stanął przed szansą na zdobycie 100. bramki w Lidze Mistrzów. Rywal wydawał się "sprzyjać" - francuskie Stade Brest nie należy wszak do potentatów. Nasz rodak zadanie wykonał ekspresowo - po niespełna dziesięciu minutach gry, a na deser, w doliczonym jej czasie zanotował kolejne trafienie, ustalając wynik starcia na 3:0. Kiedy tuż po ostatnim gwizdku stanął przed kamerą, nie towarzyszył mu jednak wyłącznie uśmiech. Pojawiła się też łyżka dziegciu...
Do tej pory zaledwie dwóch piłkarzy mogło się pochwalić złamaną barierą stu trafień w Lidze Mistrzów. Byli to Cristiano Ronaldo i Lionel Messi. We wtorkowy wieczór do tego grona dołączył "Lewy". I nie ukrywajmy - każdy kibic piłki liczył, że tak się właśnie stanie. Na szczęście Polak nie kazał fanom długo czekać. Już w 10. minucie pewnie wykorzystał rzut karny, lecz to było dla niego za mało. W doliczonym czasie gry precyzyjnym strzałem w długi róg zanotował gola numer 101 w LM, pieczętując jednocześnie wygraną Barcelony.
Już w trakcie meczu w mediach na całym świecie zapanowała euforia. Reagowali nawet Niemcy, którzy mogą jedynie żałować, że po latach "oddali" skarb Bayernu Monachium "Dumie Katalonii". Robert Lewandowski znów oczarował i choć nie otrzymał nagrody dla najlepszego gracza meczu (ta trafiła w ręce kolegi z zespołu, Pau Cubarsiego) nikt nie miał wątpliwości, że kolejny raz potwierdził wielką klasę. Choć okazja do świętowania bez wątpienia była, kiedy "Lewy" stanął przed kamerą "Movistar"... nie omieszkał powiedzieć też paru gorzkich słów.
Robert Lewandowski krytyczny. "Mogliśmy strzelić więcej goli"
Zaczął mimo wszystko pozytywnie, podsumowując swoją grę. "Nie myślałem, że uda mi się strzelić w Lidze Mistrzów ponad sto goli" - stwiedził z rozbrajającą szczerością dodając, że on i drużyna "są bardzo szczęśliwi". Później spojrzał jednak na murawę w bardziej analityczny sposób.
Po przerwie nie graliśmy zbyt dobrze. Od pierwszych minut musimy grać na 100%
~ ocenił
Najskuteczniejszy gracz obecnego sezonu LM (ma łącznie na koncie już siedem trafień) skromnie przyznał ponadto, że "najważniejsze jest wygrywanie i pomoc drużynie". "Do końca roku musimy wygrać każdy mecz" - skwitował.
"Dumę Katalonii" będziemy oglądać w akcji w tym roku jeszcze sześciokrotnie. Jedno ze spotkań będzie dla "Lewego" bez wątpienia szczególne. To pojedynek z Borussią Dortmund, byłym klubem, planowany na 11 grudnia.