Mistrz Polski pobity na Bałkanach. Nie da się przejść koło tego obojętnie
Obie nasze eksportowe drużyny z Kielc i Płocka były dziś w bardzo podobnej sytuacji: grały arcyważne mecze w Lidze Mistrzów, a konsekwencje porażek mogły być bardzo znaczące. Industria z tej sytuacji wyszła obronną ręką, Orlen Wisła - zagrała koszmarnie. Przez 17 minut drugiej połowy w starciu z jedną z najsłabszych drużyn w stawce mistrzowie Polki byli w stanie zdobyć zaledwie jedną bramkę. I przegrali 18:21, stawiając się przed czterema wiosennymi kolejkami w bardzo trudnej sytuacji. Choć jeszcze nie beznadziejnej.
Orlen Wisła i Eurofarm Pelister - po cztery punkty, Fredericia - zaledwie trzy. Tylko jedna z tych ekip zagra wiosną w 1/8 finału Ligi Mistrzów, więc już ten dotychczasowy dorobek pokazuje, jak istotne było to spotkanie. Ostatnie bezpośrednie zespołów z dołu tabeli, w czterech końcowych kolejkach wszyscy będą rywalizowali tylko z mocniejszymi ekipami.
W przypadku "Nafciarzy" porażka może jeszcze jakąś wielką tragedią by nie była, ale zwycięstwo właściwie załatwiłoby sprawę. Dwa punkty przewagi nad mistrzem Macedonii Północnej, lepsze bezpośrednie spotkania, goszczenie słabszego na wyjazdach Sportingu Lizbona oraz Nantes w Orlen Arenie. Ta sytuacja mogła być komfortowa. Gorej jednak, że od początku sezonu spół Xaviera Sabate zawodzi na wyjazdach. I to, że pokonał Pelister w Orlen Arenie aż 26:18 nie miało dziś większego znaczenia.
Liga Mistrzów. Orlen Wisła Płock gościł w Macedonii Północnej. I od początku miał pod górkę
Hala w Bitoli jest bowiem bardzo specyficzna, to typowy bałkański kocioł. Gdy rok temu przyjechała tu Industria - i omal nie przegrała - kibice Eurofarmu toczyli małą wojnę z Igorem Karaciciem. Dziś takiego zawodnika nie mieli, skupili się na całej ekipie z Płocka. A tej wybitnie nie szło, zwłaszcza w ofensywie.
Gracze z Macedonii toczyli bowiem na parkiecie małą wojnę, a fani ich w tym wspierali. Sędziowie z Turcji też dość wysoko zawiesili granicę faulu, stąd wiele było sytuacji kontaktowych, upadków. I choć w 8. minucie gospodarze mieli w dorobku już dwie kary, to później tych wykluczeń nie było wcale tak wiele.
Goście mieli spore problemy, świetnie pilnowani byli środkowi rozgrywający, jedynie Miha Zarabec raz po raz był w stanie oszukać rywali. W ataku mistrz Polski zupełnie nie potrafił się odnaleźć, a gospodarze kontrowali. W 11. minucie Eurofarm prowadził 5:3, a jeszcze miał szansę na podwyższenie wyniku. Zadaniu sprostał wtedy Mirko Alilović, ale nawet doświadczony Chorwat nie bronił tym razem jakoś rewelacyjnie.
Lepszy moment gdy "Nafciarzy" sprawił, że objęli nawet prowadzenie, po indywidualnej akcji Zarabeca. Później Słoweniec przegrał jednak pojedynek przy rzucie karnym z Nikolą Mitrevskim, przy stanie 9:9. Mógł przywrócić drużynę na prowadzenie, za chwilę zaś Orlen Wisła musiał gonić wynik. I do końca pierwszej połowy nie dogonił. Skończyło się na 10:12, bo w ostatnch sekundach z drugiej linii trafił Filip Kuzmanovski.
Jedno trafienie mistrzów Polski przez 17 minut drugiej połowy. Koszmar, koszmar, koszmar
Wydawało się, że Sabate wstrząśnie w szatni zespołem, tymczasem na drugą połowę "Nafciarze" wyszli kompletnie rozkojarzeni. A każdy gol Kuzmanovskiego, każda interwencja Mitrevskiego - to wszystko napędzało mistrza Macedonii. Goście zmarnowali dwie świetne okazje, Leon Susnja wyleciał na dwie minuty. A Eurofarm? Trafił trzy razy, odskoczył na 15:10. I zanim minęło pięć minut drugiej połowy, trener Płocka znów musiał prosić o przerwę. I teraz spokojny już nie był.
Niemoc gości przerwał dopiero z karnego Zarabec. Za chwilę karnego obronił Viktor Hallgrimsson, coś mogło się ruszyć. Tyle że nie ruszyło, bo tak jak płocczanie mieli problem w ofensywie w wielu tegorocznych spotkaniach, tak mieli go też i w Bitoli. Po ponad pięciominutowej niemocy gospodarze wzięli czas, a nawet po nim się przełamali. Tylko co z tego, skoro goście wciąż byli koszmarni? Nawet jak Zoltan Szita znalazł sobie czystą pozycję, to rzucił z tak mocnym kozłem, że piłka poleciała wysoko nad bramką.
A do kuriozalne decyzje podejmowali tureccy sędziowie. Gdy w powietrzu, przy rzucie, pchnięty został Gergo Fazekas, Ilija Abutovski dostał tylko dwie minuty, nie było nawet rzutu karnego. A gdy za chwilę Samoil Ristevski celowo huknął łokciem w twarz Przemysława Krajewskiego, arbitrzy poszli nawet obejrzeć to jeszcze raz, na monitorze VR. Po czym... pokazali obrotowemu Eurofarmu karę dwóch minut.
To nie tłumaczy niemocy mistrzów Polski, ale podkreśla tylko koszmarną jakość tego widowiska. W 36. minucie było 15:11 dla gospodarzy, W 47... dalej 15:11. Na tym niby elitarnym poziomie!
Aż w końcu Kuzmanovski przełamał niemoc drużyny z Macedonii Północnej.
W samej końcówce tego fatalnego meczu płocczanom udało się zmniejszyć straty do dwóch bramek (18:20), ale bezcennego punktu nie byli w stanie wywalczyć. Mają więc o dwa oczka mniej w tabeli od rywala z Macedonii Północnej, ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań. I to zostaje ich szansą.
Eurofarm Pelister - Orlen Wisła Płock 21:18 (12:10)
Eurofarm: Mitrevski (13/29 - 45 proc.), Ivić (0/2 - 0 proc.) - Kuzmanovski 7, Tajnik 4, Radivojević 3, Peshevski 2, Mamdouh Shebib 2, Cehte 1, Petar Atasievikj 1, Hosni 1, Ristevski, Kuzmanoski, Borzas, Kosteski, Abutović, Pavle Atanasievikj.
Kary: 8 minut. Rzuty karne: 5/6.
Orlen Wisła: Alilović (4/17 - 24 proc.), Hallgrimsson (6/14 - 43 proc.) - Zarabec 6, Piroch 3, Janc 3, Fazekas 3, Serdio 1, Krajewski 1, Cokan 1, Susnja, Terzic, Dawydzik, Mihić, Szita, Michałowicz, Żytnikow.
Kary: 4 minuty. Rzuty karne: 4/6.
10 kolejka
04.12.2024
20:45
Składy drużyn
- 2' 4' 13' 54'
- 11' 20' 28' 30' 33' 35' 47'
- 25'
- 9'
- 22'
- 49' 51' 57'
- 5' 32'
- 23' 59'
- 49' 57' 58'
- 7' 8' 12' 19' 36' 48'
- 1' 11' 53'
- 23' 27' 51'
- 23'
- 14'
- 56'