Czerwona kartka już po kwadransie. To był pierwszy "matchball" w sezonie
Kilka dni temu trener Industrii Kielce Tałant Dujszebajew nie miał wątpliwości: domowe starcie z mistrzem Norwegii urosło w Kielcach do miana spotkania sezonu. "Pierwszy matchball" - mówił o nim słynny szkoleniowiec, a już na mecz z Kolstad wicemistrz Polski ściągnął bramkarza reprezentacji Słowenii. Opłaciło się, choć to nie Klemen Ferlin był głównym bohaterem. To świetna gra obronna dała gospodarzom zwycięstwo, które w końcówce było zagrożone. Udało się jednak, 31:30 (15:13) to wynik, który Hala Legionów przyjęła wybuchem radości.
Trzy kolejne porażki w Lidze Mistrzów w Hali Legionów, dwie kolejne na wyjazdach - dawno w Kielcach nie było tak kiepskiej sytuacji w najbardziej elitarnych europejskich rozgrywkach. Aby ratować sytuację, wicemistrz Polki ściągnął awaryjnie Klemena Ferlina, 35-letniego bramkarza reprezentacji Słowenii, który miał jeden atut: nie grał w tym sezonie w Lidze Mistrzów. Po odejściu Andreasa Wolffa nie udało się bowiem załatać dziury, Miłosz Wałach miewał dobre momenty, Sandro Mestrić gra poniżej oczekiwać, Berkir Cordalija to melodia przyszłości.
A tu trzeba myśleć o najbliższej przyszłości, a skuteczność golkiperów akurat Industria miała najsłabszą w całej lidze. Mimo poprawnej defensywy. Dlaczego już teraz, a nie np. za miesiąc, gdy zacznie się przerwa reprezentacyjna. Otóż dlatego, że mecz z mistrzem Norwegii urósł do miana tego absolutnie kluczowego w walce o wyjście z grupy. Oba zespoły miały po sześć punktów, porażka postawiłaby kielczan w fatalnej sytuacji, także w kontekście bezpośrednich spotkań.
Mistrz Norwegii rywalem Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. Wyrównany początek, później czerwona kartka dla Norwega
Industria przełamała jednak niemoc w w Lidze Mistrzów, wreszcie coś lepiej zatrybiło. Mimo że w ekipie gości mógł już zagrać Sander Sagosen, który w pierwszym starciu tych ekip tylko straszył rywali swoją osobą z ławki rezerwowych. Był ważną postacią w Kolstad, ale nie decydującą o wyniku. Bo i on zderzał się często ze świetnie ustawioną defensywą Industrii.
Gospodarze dobrze bowiem bronili, wręcz bardzo dobrze. Ferlin nie prezentował się jakoś wybitnie, w pierwszej połowie obronił cztery piłki, ale zaliczył np. podwójną interwencję: rzut i dobitkę. A takie coś może ponieść drużynę.
W ekipie z Norwegii świetnie radził sobie w bramce Torbjørn Bergerud, przed przerwą miał osiem obron i 36 proc. skuteczności, ale to było za mało. Sytuację mistrzowi Norwegii utrudnił na pewno Magnus Gullerud, który w 16. minucie huknął w twarz Michała Olejniczaka i wyleciał z boiska. Na stałe - sędziowie z Bośni wycenili ten faul na czerwoną kartkę. To zaś filar defensywy ta Kolstad, jak i reprezentacji Norwegii.
To było przy stanie 7:5, gdy kielczanie w końcu uzyskali niewielką przewagę po wyrównanym początku meczu. Goście wyrównali jeszcze na 9:9, ale końcówka należała do Kielc. I szkoda, że przy stanie 14:11 Daniel Dujszebajew nie wykorzystał swojej okazji, a próbujący ratować sytuację Dylan Nahi sfaulował, bo nie słyszał gwizdka. Skończyło się na 15:13, ale sporo było pozytywów w grze kielczan. Choćby obrona, ale i postawa na całym boisku Jorge Maquedy.
Gigatyczne emocje niemal do samego końca. Zostały trzy minuty, Ferlin broni sam na sam. Mógł być remis...
Wicemistrzowie Polski w drugiej połowie nie zamierzali zwalniać tempa, nadal grali dobrze. I świetnie bronili. Gdy odskoczyli w 40. minucie na pięć bramek (23:18), trener gości Christian Berge wziął czas, a po nim: podjął ryzyko. Wycofał bramkarza, wprowadził drugiego obrotowego. To często jest dobry sposób, pokazały to dwa dni temu Polki w meczu z Hiszpankami w mistrzostwach Europy.
Początkowo nie przynosiło to żadnych efektów, utrzymywała się pięciobramkowa przewaga kielczan. Jeszcze na początku 50. minuty było 27:22, gdy trafił Alex Dujszebajew. Później jednak Hiszpan się pomylił, mylili się też jego koledzy. No i ta gra Norwegów w przewadze zaczęła przynosić im korzyści. A gdy kielczanom nie udało się, po rzucie Arcioma Karalioka, trafić do pustej bramki (wrócił na czas Bergerud), Arnor Oskarsson pokonał Miłosza Wałacha. A Kolstad uzyskał kontaktową bramkę - na 27:28. Zostało wtedy nieco ponad pięć minut meczu.
Mogło być jeszcze gorzej - na trzy minuty przed końcem z czystej pozycji, z sześciu metrów, rzucał Sveinn Johansson. Wrócił wtedy Ferlin, obronił ten rzut. Zamiast remisu zrobiło się zaraz 30:28, trafił starszy z Dujsebajewów. Wciąż było jeszcze nerwowo, ale Ferlin ułatwił sprawę. Obronił rzut z sześciu metrów Sigvaldiego Gudjonssona, byłego asa Vive.
Przy 30:28 Nahi nie trafił ze skrzydła, gości rzucili kontaktową bramkę. Industria musiała teraz trafić, długo grała akcję. Nawet bardzo dugą. Aż sytuacyjnie trafił Nahi, zamknął mecz.
Industria Kielce - Kolstad Håndbold 31:30 (15:13)
Industria: Ferlin (6/27 - 22 proc.), Wałach (2/11 - 18 proc.), Cordalija - A. Dujszebajew 6, Moryto 6, Karacić 5, Maqueda 3, Gębala 3, Monar 3, Nahi 2, Olejniczak 1, Karaliok 1, Rogulski 1, Kounkoud, D. Dujszebajew, Surgiel.
Kary: 6 minut. Rzuty karne: 3/4.
Kolstad: Bergerud (13/43 - 30 proc.), Eggen - Sagosen 6, Aalberg 5, Jeppsson 5, A. Oskarsson 4, Sondena 3, Lyse 2, B. Oskarsson 1, Hernes Hovde 1, Gudjonsson 1, Aga, Gullerud, Stolefjel, Johnsen.
Kary: 6 minut. Rzuty karne: 1/2.
10 kolejka
04.12.2024
18:45
Składy drużyn
- 2' 6' 30' 41' 50' 58'
- 10' 11' 35' 36' 42'
- 17' 19' 23'
- 8' 22' 31'
- 13' 23' 38' 48' 56'
- 28' 49'
- 15'
- 28'
- 33' 34'
- 17' 35'
- 24' 26' 51' 54' 56'
- 4' 5' 16' 40' 52' 53'
- 19' 30' 39' 45' 48'
- 7' 22' 30' 36'
- 34'
- 16'
- 11' 18'
- 50' 55' 59'