<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/el-me-2020-polska-niemcy,5606" target="_blank">Zobacz zapis tekstowej relacji na żywo z tego meczu</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/el-me-2020-polska-niemcy,id,5606" target="_blank">Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne</a> Porażka w tym meczu (i w rewanżu w sobotę) była wkalkulowana w eliminacje. Awans do Euro 2020, które w styczniu odbędzie się w Szwecji, Norwegii i Austrii miały dać bezproblemowe wygrane z Izraelem i Kosowem, więc środowy mecz w Gliwicach nie był pojedynkiem o Bóg wie jaką stawkę. Zwłaszcza, że odmłodzoną polską drużynę prowadził po raz pierwszy 25-letni Patryk Rombel. A naprzeciw reprezentacja najsilniejszej (chyba nadal) ligi świata, z graczami czołowych drużyn Europy: THW Kiel, Rhein Neckar Loewen, Flensburga i Fuchse Berlin. Przed spotkaniem oficjalnie pożegnano Sławomira Szmala i Bartosza Jureckiego, którzy z kadrą zdobyli trzy medale na mistrzostwach świata, a Michał Daszek odebrał specjalną paterę za 100. mecz w reprezentacji, który rozegrał pod koniec ubiegłego roku przeciwko Rumunii. Dlatego nie było żadnego zdziwienia, gdy po ośmiu minutach Niemcy prowadzili 6-2 po łatwo zdobywanych bramkach, zdobywanych po prostych błędach "Biało-Czerwonych". Robił co mógł w bramce Adam Morawski i utrzymywał nas trochę w meczu, bo inaczej po kwadransie byłoby pozamiatane i np. z siedmiu goli Polacy już by się raczej nie podnieśli. A tak jeszcze walczyli, dochodzili na jedną bramkę, tracili maksymalnie dwie lub trzy. W obronie zespół nawet trochę pomagał Morawskiemu, al. prawdziwy problem był w ataku. Prowadzący grę "Biało-Czerwonych" skrzydłowy Orlenu Wisły Płock Michał Daszek nie robił nawet wiatru. Przez pół godziny grania bodaj ani jeden z 10 goli Polaków nie był wypracowany przez środkowego rozgrywającego (zdobył jedną bramkę, ale z karnego). Za to w rubryce "straty" przy jego nazwisku były liczby id 1 do 4. Z pozostałych dziewięciu goli "Biało-Czerwoni" większość zdobyli po indywidualnych zagraniach, wejściach i rzutach na przykład Tomasza Gębali, który wydawał się opcją numer 1 w polskim ataku. A do czterech strat Daszka doszło co najmniej drugiej tyle pozostałych graczy i liczba posianych piłek zbliżyła się do 10. Dlatego wynik 6-7 w 20. minucie 7-8 w 23. był wyjątkowo przyzwoity, gdyby go zderzyć z męczarniami Polaków w ataku, stratami i brakiem pomysłu z jednej strony oraz lekkością i szybkością rozgrywania akcji, liczbą rozwiązań i możliwości w ataku i łatwości zdobywania bramek z drugiej, niemieckiej strony. Wynik 10-13 do przerwy też był przyzwoity ale wiadomo było, że trener Christian Prokop nie sklecił drużyny z sióstr miłosierdzia i jak się tylko zorientują, że mogą w Gliwicach wygrać łatwo i spektakularnie to z tej możliwości skorzystają. Na początku drugiej połowy goście odskoczyli na sześć goli i dalej można było patrzeć na to spotkanie bez nerwów, pod kątem szkoleniowym. Kompleksów na tle utytułowanego rywala nie okazywał skrzydłowy Piotr Jarosiewicz. Co oczywiste kluczową postacią był bramkarz Adam Morawski, warunki fizyczne wykorzystywał Tomasz Gębala. Dopiero ostatnie 20 minut przyniosło jakiś powiew świeżości, bo wprowadzony na środek rozegrania Maciej Pilitowski pokazał kilka dobrych akcji, rozciągał niemiecką obronę, szukał partnerów na skrzydle i kole i sam zapakował dwie ładne bramki. Rywalizację, jeśli takowa była, na środku rozegrania wygrał z Daszkiem przez nokaut. W końcówce to akcje Pilitowskiego z młodym Jarosiewiczem były wartością dodaną gry Polaków, podobnie jak kilka interwencji Mateusza Korneckiego w tym obroniony karny. A reszta? Musi dużo trenować i się zgrywać, by stanowić w Europie jakąkolwiek siłę. W sobotę w niemieckim Halle rewanż, ale prawdziwie istotne mecze "Biało-Czerwoni" zagrają w czerwcu. 12 czerwca w Prisztinie zagrają z Kosowem, a dwa dni później w Płocku podejmą Izrael, którym kompromitująco przegrali w ubiegłym roku. Do awansu na mistrzostwa wystarczy wygrać oba te ostatnie mecze i wielką sztuką byłoby tego nie zrobić. W drugim dzisiejszym meczu grupy 1. Kosowo pokonało Izrael 27-24. Leszek Salva, Gliwice Polska - Niemcy 18-26 (10-13) Polska: Adam Morawski, Mateusz Kornecki - Piotr Chrapkowski, Paweł Podsiadło, Tomasz Gębala, Maciej Pilitowski, Michał Szyba, Marek Szpera, Rafał Przybylski, Arkadiusz Moryto, Michał Daszek, Przemysław Krajewski, Piotr Jarosiewicz, Patryk Walczak, Maciej Gębala, Kamil Syprzak. Trener Patryk Rombel. Niemcy: Andreas Wolff, Silvio Heinevetter - Patrick Wiencek, Jannick Kolbacher, Fabian Wiede, Uwe Gensheimer, Patrick Groetzki, Tim Suton, Paul Drux, Steffen Weinhold, Hendrik Pekeler, Steffen Faeth, Marian Michalczik, Kai Haffner, Matthias Musche, Fabian Bohm,. Trener Christian Prokop. Tabela grupy 1. 1. Niemcy 3 6 93-53 2. Polska 3 2 79-64 3. Izrael 3 2 70-88 4. Kosowo 3 2 54-91