W 2009 roku, tylko fani argentyńskiej Primera Division w Polsce wiedzieli kim jest nowy nabytek FC Porto - Radamel Falcao. Kolumbijczyk miał za sobą cztery sezony w pierwszym zespole River Plate. Bilans: 105 meczów i 45 bramek. Parol na zawodnika zagięli Portugalczycy z Estadio Dragao, niekwestionowani mistrzowie wyławiania utalentowanych zawodników z Ameryki Południowej. Za niespełna 6 milionów euro Falcao przeniósł się do Portugalii. Pierwszy sezon w Europie zakończył na 34 bramkach (w tym aż 25 zdobytych w lidze) w 43 meczach wszystkich rozgrywek. W drugim stał się jeszcze skuteczniejszy i jego licznik dobił do 38 goli, w tym 17 w rozgrywkach Ligi Europejskiej. FC Porto sięgnęło po potrójną koronę, a chwilę później drużynę "Smoków" opuściły największe gwiazdy z Radamelem Falcao na czele. Za 40 milionów euro Kolumbijczyk przeniósł się do Atletico Madryt. Jego kariera rozkwitała. Ponownie zdobył tytuł króla strzelców Ligi Europejskiej, a jego zespół triumfował w rozgrywkach. W sezonie 2011-2012 Falcao zdobył 36 goli w 50 meczach. Rozgrywki 2012-2013 Kolumbijczyk zaczął od hat-tricka w Superpucharze Europy z Chelsea Londyn, a w całym sezonie strzelił 34 bramki. Był na ustach wszystkich, a nachwalić nie mogli się go najlepsi trenerzy na świecie, w tym Pep Guardiola czy Fabio Capello. Prasa donosiła, że może pozostać w Madrycie ale zamienić koszulkę Atletico na trykot Realu. Jeśli wierzyć mediom, o jego podpis pod umową starały się również FC Barcelona i Arsenal Londyn. Latem 2013 roku Falcao skusił się jednak na bajeczną ofertę z Monako. Klub z księstwa, świeżo przejęty przez rosyjskiego oligarchę Dmitrija Rybołowlewa, przysłał do Kolumbijczyka ofertę finansową, z cyklu tych, którym się nie odmawia. Napastnik nie pomyślał o konsekwencjach sportowych i podpisał kontrakt z francuskim zespołem, podejmując bodaj pierwszą złą decyzję w swojej dotychczasowej karierze. To właśnie w Ligue 1 zaczęły się problemy zdrowotne Falcao. W przeciągu niespełna roku Radamel doznaje trzech urazów, w tym jednego bardzo poważnego. Kontuzja więzadła w kolanie wyeliminowała go z gry na pół roku, w tym także z mistrzostw świata w Brazylii. W międzyczasie pojawiły się jeszcze tabloidowe insynuacje na temat wieku Kolumbijczyka, który miał mieć, zdaniem mediów, "przekręcony licznik", czyli być starszym niż oficjalnie podawano. Pomimo to, na wypożyczenie zawodnika zdecydował się Manchester United już z Louisem Van Gaalem na pokładzie. Wówczas to zawodnik bardziej potrzebował tego klubu, niż on jego. Panowie szybko stracili wzajemną sympatię do siebie. Holender i Kolumbijczyk nie mogli znaleźć wspólnego języka, a Falcao wciąż trapiły drobne urazy, z którymi nie prezentował się tak dobrze jak w Portugalii czy Hiszpanii. Kolumbijczyk zamknął rozdział pod tytułem: "Old Trafford" na 4 trafieniach w 29 spotkaniach. Tak słabego rezultatu nie zanotował wcześniej przez osiem lat. Falcao wrócił do macierzystego zespołu i udał się na kolejne wypożyczenie. Wybór ponownie padł na Premier League i drużynę Chelsea. Jose Mourinho chciał mieć Falcao w swoim zespole od czasów, gdy ten nękał jego Real Madryt w Primera Division. W listopadzie ubiegłego roku, po rozegraniu 11 meczów we wszystkich rozgrywkach, Kolumbijczyk doznał kolejnej kontuzji tym razem mięśnia uda. Przewidywany powrót na boisko? Koniec lutego, początek marca 2016 roku. Czy 29-letni napastnik ma jeszcze szansę, aby wrócić na szczyt? Z pewnością tak. Warunkiem jest zmiana barw klubowych i powrót do ligi, w której nie poluje się na nogi rywali, a gra techniczną piłkę, którą Falcao lubi najbardziej. Kolumbijczyk popełnił w swojej karierze zaledwie dwie błędne decyzje, resztę zrobił za niego los, który sprawił, że ten nie cieszył się w ostatnich latach najlepszym zdrowiem. Kolumbijczyk mógłby być w zupełnie innym miejscu, gdyby w lecie 2013 roku nie opuścił Madrytu i pozostał w Atletico, zamiast przenosić się w poszukiwaniu pieniędzy do AS Monaco oraz, gdyby następnie nie zdecydował się dwukrotnie na wypożyczenie do fizycznej i wymagającej "końskiego zdrowia" Premier League. Autor: Kamil Kania