Partner merytoryczny: Eleven Sports

Paulo Sousa znów na ustach wszystkich. Kosmiczny mecz, Portugalczyk mógł oszaleć

Paulo Sousa z pewnością zapisał się na kartach historii polskiej piłki, choć nie tak, jakbyśmy tego chcieli, gdy Zbigniew Boniek ogłaszał go nowym selekcjonerem. Nie zmienia to jednak faktu, że losy szkoleniowca wciąż śledzone są bardzo uważnie, a te są niezwykle ekscytujące. W niedzielę 29 grudnia Al Nasr zmierzyło się z Shabab Al-Ahli Dubai prowadzonym przez Sousę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 5:5, ale to drużyna byłego selekcjonera reprezentacji Polski gra dalej.

Paulo Sousa
Paulo Sousa/AFP MAURO PIMENTEL/AFP

Paulo Sousa po swojej krótkiej przygodzie z reprezentacją Polski zdecydował się na dość egzotyczne wojaże. Po tym, jak porzucił Biało-Czerwonych wybrał się bowiem do Brazylii, aby tam niespodziewanie poprowadzić prawdziwego potentata brazylijskiej piłki, a więc Flamengo, z którego w przeszłości wyszło wielu genialnych piłkarzy, a obecnie najwybitniejszym wychowankiem tej szkółki z pewnością jest Vinicius Junior, którym zresztą Flamengo chwali się na każdym kroku. 

W napiętym brazylijskim środowisku Sousa poradził sobie średnio. Po 32 rozegranych spotkaniach został bowiem zwolniony, choć bilans 1,97 punktu na mecz nie brzmi źle. Z Brazylii przeniósł się do Włoch, gdzie w roli "strażaka" uratował przed spadkiem Salernitanę, ale niedługo po rozpoczęciu sezonu 2023/2024 został bardzo szybko zwolniony. W związku z tym musiał zrobić sobie przerwę aż do lipca 2024 roku, gdy zgłosiło się do niego arabskie Shabab Al-Ahli Dubai.

Sousa mógł wyskoczyć z ławki. Szalone emocje

Sousa związał się z klubem kilkuletnią umową i już ma na swoim pierwszy sukces. W pierwszej połowie grudnia sięgnął bowiem po Superpuchar Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w meczu finałowym prowadzonym przez Szymona Marciniaka, pokonując Al Wasl po rzutach karnych. Z pewnością Portugalczyk ma na celowniku kolejne cele, w postaci zwycięstwa w rozgrywkach ligowych, gdzie sytuacja jest jak najbardziej otwarta, a także Pucharu Ligi. 

Shabab Al-Ahli Dubai w swoim pierwszym meczu 1/4 finału tych rozgrywek pokonało 2:0 Al Nasr. Drugi był jednak zdecydowanie bardziej szalony. Zaczęło się bowiem od prowadzenia 2:0 dla zespołu Sousy po 44. minutach rywalizacji. Druga część spotkania pobudziła jednak gospodarzy. W 50. minucie było już tylko 2:1, ale na tego gola piłkarze Sousy szybko odpowiedzieli. W 66. minucie meczu Sahbab prowadziło już 4:2 i wydawało się, że sprawa jest rozstrzygnięta. 

Nic bardziej mylnego. W okresie od 71. do 75. minuty gospodarze niesieni dopingiem trybun strzelili bowiem... aż trzy gole i wyszli na prowadzenie 5:4, a Sousa miał prawo jeszcze bardziej osiwieć, bo awans do kolejnej fazy stanął pod znakiem zapytania. Portugalczyk mógł spokojnie odetchnąć z ulgą w drugiej minucie doliczonego czasu gry, gdy gola na 5:5 strzelił Mateusao. Ostatecznie zespół dowodzony przez byłego selekcjonera Biało-Czerwonych awansował dalej po wygranym dwumeczu aż 7:5. 

Paulo Sousa, czyli sprzedawca marzeń. WIDEO (Polsat Sport)/Polsat Sport/Polsat Sport
Paulo Sousa/AFP
Paulo Sousa/AFP
Paulo Sousa/CARL DE SOUZA/AFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem