Partner merytoryczny: Eleven Sports

Obraliśmy kurs na katastrofę

"Nie zamierzam podawać się do dymisji, ponieważ idziemy w dobrym kierunku" - taki przekaz poszedł w świat od selekcjonera reprezentacji Polski Michała Probierza po ostatnich dwóch meczach w dywizji A Ligi Konferencji. Przypomnijmy - po meczach przegranych (1:5 z Portugalią i 1:2 ze Szkocją). Przekaz ten - o zgrozo - bez zmrużenia oczu powielali nasi piłkarze: Piotr Zieliński, Jakub Kiwior czy Tymoteusz Puchacz. Akurat piłkarzom można się nie dziwić, bo gdyby skrytykowali trenera, wiedząc, że ten ma w dalszym ciągu prowadzić zespół, naraziliby się na banicję.

Michal Probierz
Michal Probierz/AFP

Ale spójrzmy prawdzie w oczy, przemyjmy oczy z mydła, które Michał Probierz próbuje nam na nie nakładać. Chłodna analiza faktów wskazuje na to, że obecny selekcjoner najwyraźniej obrał taki kierunek, by ten zespół wyprowadzić na manowce. Niebezpiecznie zbliżamy się do drogowskazu z napisem "KATASTROFA". Czy jest to kierunek, o którym marzą kibice reprezentacji Polski? Zdecydowanie nie! Może granie ze słabszymi rywalami w Lidze Konferencji B, to jest szczyt ambicji i możliwości Probierza, ale na pewno mamy ludzki potencjał, by mierzyć się z silniejszymi rywalami i urywać im punkty. I są trenerzy, którzy ten potencjał byliby w stanie wykorzystać. 

Daleko nie trzeba szukać, bo spójrzmy na Szkotów, którzy w rywalizacji z Chorwacją i Portugalczykami zdobyli 4 punkty - w meczach u siebie wygrali z Chorwacją i zremisowali z Portugalią, na wyjazdach przegrywali z tymi drużynami minimalnie (1:2). Co my ugraliśmy w czterech spotkaniach z tymi rywalami? Jeden punkt (remis 3:3 z Chorwacją)...

Obecny selekcjoner, przed każdym spotkaniem, z każdym rywalem, powtarza, że gramy o zwycięstwo, zaś potem tłumaczy, że rywal był za silny, a do tego mieliśmy pecha (przez kontuzje).

Skończyły się dla nas rozgrywki Ligi Narodów i po trwającej 14 miesięcy jego kadencji mam wrażenie, że jeśli ruszyliśmy z miejsca, to nie w przód, a do tyłu. 

Rozgrywki w Lidze Narodów, to trzeci etap jego pracy. Przypomnijmy, że zaczęło się od kompromitacji w końcówce eliminacji (w fazie grupowej), potem były beznadziejne mecze na mistrzostwach Europy (po dwóm spotkaniach pakowaliśmy się już do domu). 

Tak, pamiętam, że były też wygrane baraże o EURO 2024, ale baraże wygrane w mękach: po rzutach karnych w meczu z Walijczykami (meczu z Estonią nie zaliczam do jakiegokolwiek sprawdzianu).

Wyniki, wynikami, ale kompletnie nie widzę, żeby krystalizował się jakiś sensowny skład, który można nazwać podstawowym. Po 17 spotkaniach selekcjoner doszedł do wniosku, że numerem 1 będzie jednak Łukasz Skorupski, wcześniej nie mógł się zorientować, który z naszych bramkarzy lepiej wygląda.

Niekonsekwencja, szukanie po omacku - to nasuwa się pierwsze na myśl, kiedy analizuje się metody jego selekcji. Że przypomnę wystawienie Maxiego Oyedele na Portugalczyków w Warszawie.

W meczu wyjazdowym z tym samym rywalem Probierz dał zadebiutować Antoniemu Kozubalowi - wprowadził go w 80. minucie przy stanie 0:3. I na co liczył? Że uratuje nam wynik? Czy żeby nabawił się traumy? A może obiecał, że da mu szansę zbliżyć się do Cristiano Ronaldo?

Dalej - jedynym nowym zawodnikiem, co do powołania, którego trzeba przyznać Probierzowi, że dobrze trafił, jest Kacper Urbański. Ale już zarządzanie tym potencjałem woła o pomstę do nieba. Jak mógł nie wystawić go w wyjściowej jedenastce na Szkotów?! 

Kolejne nazwisko, to Bartosz Bereszyński. Z jakiegoś powodu przez wiele miesięcy selekcjoner nie widział go w kadrze, a gdy powołał i wystawił, to okazało się, że przez te 30 minut na boisku był naszym najjaśniejszym punktem. 

Wspominając Bereszyńskiego należy też przypomnieć kwestię Matty’ego Casha, którego Probierz pomija z jakichś sobie tylko znanych powodów. 

Jaki sens miało awaryjne dowoływanie Mateusza Wieteski, który od wielu miesięcy nie gra w piłkę? 

O co chodzi z Mateuszem Boguszem, który pojawia się w pierwszym spotkaniu z Chorwatami, potem nie jest powoływany, następnie wychodzi na Portugalczyków, a na koniec nie wstaje z ławki w meczu ze Szkotami. 

Trudno doszukać się w pracy selekcjonerskiej Michała Probierza jakiejś logiki, spójności, czy konsekwencji. Wręcz można odnieść wrażenie, że nad racjonalnymi decyzjami merytorycznymi (piłkarskimi) biorą górę jakieś kwestie prywatnych odczuć, sympatii lub animozji, a reprezentacja Polski stała się jakimś szalonym snem...Michała Probierza.

Indykpol AZS Olsztyn - Bogdanka LUK Lublin. Skrót meczu/Polsat Sport/Polsat Sport
Michał Probierz/AFP
Michał Probierz/AFP
Michał Probierz/GEOFF CADDICKAFP/AFP
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem