Marciniak ujawnia prywatną rozmowę z Michniewiczem. Granica absurdu przekroczona
U schyłku roku Szymon Marciniak znajduje się w wybornej formie. Udowodnił to w długiej rozmowie z Cezarym Kowalskim na kanale Łączy Nas Piłka. Wyjątkowo barwnie opowiada o sukcesach, jakie stały się jego udziałem w dwóch ostatnich latach. Nie unika też pytań o przyszłość. A korzystając z okazji, apeluje o pogodę ducha. - Mamy tyle w sobie jakiejś nienawiści, jadu, pretensji. Wszystkim mówię, że fajniej jest się uśmiechać. Mieć jednego kolegę więcej niż wroga - podkreśla.
Szymon Marciniak ma za sobą finał mundialu, finał Ligi Mistrzów i finał Klubowych Mistrzostw Świata. Do wielkiej karety brakuje mu tylko finału ME. Mimo spektakularnych sukcesów na koncie zachowuje zdrowy dystans do siebie i otaczającej go rzeczywistości.
Przywykł do zmasowanej krytyki, kiedy zaliczy słabszy występ. Potrafi ją przyjąć, jeśli jest zasłużona. Przez lata nauczył się też jednak, jak reagować, kiedy pretensje pod jego adresem nie mają racji bytu.
Marciniak opowiada anegdotę i składa życzenia na nowy rok. "Tyle nienawiści, jadu, pretensji"
- Zauważyłem, że każdy znajduje najłatwiejszy cel, czyli sędziów. Kiedyś żartowaliśmy na ten temat z Czesławem Michniewiczem. Znamy się wiele lat, mam nadzieję, że się nie obrazi - rzucił w pewnym momencie Marciniak.
W tym miejscu przytoczył zabawną rozmowę z byłym selekcjonerem, nie precyzując, kiedy dokładnie do niej doszło.
- Czesiu, wyobraź sobie, że teraz ja będę do ciebie podbiegał do linii i powiem: "Czesiu, "szósteczkę" to do zmiany, no przecież nie kryje. No jak on biega w tej czwórce? "Siódemka" czwarty raz źle przyjmuje.
- Ale byś mnie wkurzał.
- No wiem, że bym cię wkurzał. To wyobraź sobie, że ty stoisz przy linii i krzyczysz do sędziego: "Panie, nie tak. No jaki aut? Panie, no tam dotknął". No jak możesz widzieć przy rzucie rożnym po drugiej stronie, czy ktoś dotknął, czy nie dotknął?
Marciniak przyznał, że ma świadomość popełnianych przez siebie błędów. W trakcie kariery zdarzało mu się przepraszać piłkarzy. Tak uczynił po jednym z meczów Juventusu, ale zdarzało mu się to również w lidze polskiej.
- Nie jestem żadną bufonadą chodzącą tylko dlatego, że posędziowałem kilka ważnych meczów - zaznacza.
A czego życzy kibicom na nadchodzący rok?
- Absolutnie zdrowego podejścia i takiej pogody ducha - odpowiada bez wahania. - Mamy tyle w sobie jakiejś nienawiści, jadu, pretensji. Wszystkim mówię, że fajniej jest się uśmiechać. Mieć jednego kolegę więcej niż wroga. A dla tych, którzy się przejmują tym, co mówią o nich inni, to pamiętajcie jedną rzecz, zapożyczam od Michała Probierza: Czy myślicie, że wilki przejmują się, co o nich myślą barany? Nigdy.
- Miejcie w sobie dużo pozytywnej energii. Otaczajcie się dobrymi ludźmi - zakończył, nie kryjąc dobrego nastroju.