Niesamowita historia w Wiśle Kraków. Wciąż nie mogą w to uwierzyć
Gdyby na podstawie tej historii ktoś nakręcił film, to scenariusz prawdopodobnie zostałby uznany za zbyt naiwny. Właśnie mija szósta rocznica, gdy przy Reymonta pojawił się tajemniczy Vanna Ly, który milionami dolarów miał ratować klub przed upadkiem. A jedyne, co po sobie pozostawił, to wstyd i rozbudzone nadzieje.
Napisać, że ta historia była nieprawdopodobna, to nic nie napisać. W czasach, gdy Wisła zarządzana była przez bandytów (wtedy jeszcze nazywanych kibicami), a klub zaczynał tonąć w długach i groziło mu co najmniej widmo karnej degradacji, Vanny Ly wraz z Matsem Hartlingiem jawili się przy Reymonta jak zbawiciele.
I tak tez się przedstawiali - twarzą inwestycji w Wisłę miał być Ly, choć robił wszystko, by tej twarzy nie pokazać. Jego słynna ucieczka przed dziennikarzami i zasłanianie się parasolem stało się jedną z najbardziej komicznych sytuacji w dziejach klubu. Wtedy jednak jeszcze niewielu się śmiało, bo tysiące kibiców Wisły miało nadzieję, że zbawiciel jest równie zamożny, co tajemniczy.
- Do dziś nie wierzę, że ta historia się wydarzyła. Przecież facet na stadionie był przyjęty z honorami, widział się także z prezydentem miasta - przyznaje jeden z pracowników Wisły.
Vanna Ly nie przejął Wisły Kraków
Ly rzeczywiście został przyjęty przez Jacka Majchrowskiego. Przed prezydentem drugiego największego miasta w Polsce rozłożył foldery z nowoczesnymi bazami sportowymi, pięknymi boiskami i zapewniał, że jeszcze coś piękniejszego stworzy w Krakowie i okolicach. I to oczywiście miał być tylko jeden z kroków do celu, którym było stworzenie przy Reymonta europejskiej potęgi.
Majchrowski jednak już wtedy z przymrużeniem oka wydawał się traktować rzekomych inwestorów.
Najaktywniejszy był pan skośnooki. On był jedynym mówcą, Szwed tylko dopowiadał [Mats Hartling], pan Pietrowski się nie odzywał
~ podkreślał prezydent.
Podobne opowieści usłyszeli także piłkarze Wisły Kraków wraz z trenerem Maciejem Stolarczykiem, który już wtedy musiał stawać na głowie, by rozgoryczeni brakiem terminowych wypłat zawodnicy zniechęcenia nie pokazywali czasem na boisku.
Ly jawił się jednak jako zamożna osoba, w końcu na sam start miała przelać 12,2 mln zł na poczet zakupu Wisły. Przelew miał wyjść najpóźniej 28 grudnia. Nie pojawił się jednak ani wtedy, ani dzień później. Mimo to w klubie wciąż wierzyli, że to nie smutny koniec bajki. 30 grudnia cierpliwość się jednak wyczerpała.
"NCP, Pan Adam Pietrowski oraz Wisła Kraków SA zostali poinformowani, że Pan Vanna Ly - dyrektor Alelega Luxembourg poważnie zachorował w piątek 28 grudnia podczas lotu przez Atlantyk. Dlatego też nikt nie był w stanie się z nim skontaktować. Wyżej wymienione podmioty robią wszystko, co możliwe, aby zgodnie z planem pozytywnie zakończyć proces nabycia klubu. Tymczasem nasze myśli są z Panem Ly i jego rodziną" - napisała Wisła.
Później już nigdy oficjalnie o tajemniczym inwestorze z Kambodży klub nie informował.
PJ
Więcej na ten temat
Betclic 1 Liga 12.12.2024 | Wisła Kraków | 1 - 1 | Miedź Legnica | |
Betclic 1 Liga 15.02.202518:00 | Wisła Kraków | - | Znicz Pruszków |