Katalończycy zagrali świetnie, szczególnie w pierwszych 30 minutach. Po pół godzinie gry prowadzili już 5:1, a golami podzielili się: Samuel Eto'o, który trafił dwa razy, Rafael Marquez, Lionel Messi i Eidur Gudjohnsen. Dla gości z Madrytu bramkę zdobył Maxi Rodriguez. W drugiej połowie padł tylko jeden gol. Strzelił go Thierry Henry po wymianie piłki z Xavim Hernandezem i Bojanem Krkiciem. Barcelona mogła wygrać zdecydowanie wyżej. Zdobyła sześć bramek, a gdyby Gregory Coupet wpuścił z tuzin, nikt nie mógłby mieć do niego pretensji. Najbardziej szkoda sytuacji z końcówki pierwszej połowy, gdy Messi biegł z piłką od połowy boiska, minął dwóch zawodników rywali, przerzucił futbolówkę nad Coupetem, ale minimalnie przestrzelił. - Myślę, że był to nasz najlepszy mecz, odkąd tutaj trafiłem - powiedział Josep Guardiola, szkoleniowiec Barcelony. - Tylko ja jestem odpowiedzialny za to, co się wydarzyło w sobotę - przyznał Javier Aguirre, trener Atletico. - Nie mam wytłumaczenia, jak mogliśmy w ciągu ośmiu minut stracić trzy gole, co oznaczało, że mecz już się skończył. Rywal był we wszystkim lepszy od nas - dodał. Spotkanie na Camp Nou zepchnęło w cień pojedynek na El Madrigal, gdzie Villarreal CF nie bez kłopotu pokonał Real Betis Sewilla 2:1. Dzięki temu zwycięstwo podopieczni Manuela Pellegriniego awansowali na pierwsze miejsce w tabeli. Zobacz strzelców bramek sobotnich meczów Primera Division