Emocje płynące z serca - tylko to
W piątek w Stambule doszło do starcia dwóch wielkich piłkarskich nacji. Niemcy znowu wyraźnie ograli Turków 3-1, a przy okazji tego spotkania wiele mówiło się o wyborach życiowych najzdolniejszych piłkarzy wychowanych w Niemczech, a pochodzących z innych krajów.
Selekcjoner Niemców, Joachim Loew oświadczył: "O wyborze reprezentacji powinna zdecydować rodzina, a przede wszystkim emocje płynące z serca - nic innego". To ważne zdanie, które warto brać pod uwagę również w naszej, polskiej dyskusji o "farbowanych lisach".
Z zainteresowaniem śledziłem głosy w tym tygodniu, w szczególności polemikę Dariusza Wołowskiego ze Zbigniewem Bońkiem. To kawałek ważnego dialogu o sytuacji polskiej piłki. Co ciekawe ten dialog jest obecny w mediach, a zupełnie pomijany przez PZPN. Jakby nie dotyczył tej instytucji, a także jej najważniejszego wymiaru - drużyny narodowej. Zgadzam się z Darkiem, że to wszystko z biedy, jeśli chodzi o talenty nad Wisłą. Na chłopców wychowanych na "Orlikach", czy powstających szkółkach (takich, jak Mirosława Szymkowiaka w Krakowie, czy Krzysztofa Kamińskiego w Łodzi) trzeba poczekać ładnych kilka lat. A tymczasem już w czerwcu 2012 roku wielki turniej - turniej na naszych boiskach. O mistrzostwo Europy. Dlatego Franciszek Smuda bierze każdego, który gra w normalnej zachodniej lidze i cokolwiek potrafi.
Niemcy też posiłkują się zawodnikami z innych krajów. W kadrze powołanej na Turcję i Belgię znaleźli się Dennis Aogo, Jerome Boateng, Sami Khedira, Mesut Oezil, Łukasz Podolski, Mirosław Klose, Mario Gomez i Cacau. Ojciec Aogo jest Nigeryjczykiem, ale matka Niemką - urodził się w Karlsruhe. Mama Boatenga - który przyszedł na świat w Berlinie - też jest Niemką, a ojciec pochodzi z Ghany. Mama Khediry również jest Niemką, a ojciec "gastarbeiterem" z Tunezji - Sami przyszedł na świat w Stuttgarcie. Oezil pochodzi z tureckiej rodziny, która mieszka w Niemczech w trzecim pokoleniu - urodził się w Gelsenkirchen. Podolski pochodzi z Górnego Śląska - przyszedł na świat w Gliwicach. Czuje się Polakiem, ale zdecydował się na grę dla Niemiec od dziecka mieszkając w tym kraju. Klose urodził się w Opolu - na Górnym Śląsku. Czuje się Niemcem, mieszkając w tym kraju od dziecka. Mario Gomez urodził się w Riedlingen, jako syn Niemki i Hiszpana, pochodzącego z prowincji Grenada. Nigdy nie chciał grać dla Hiszpanii - już jako piętnastolatek występował z czarnym orłem na piersi.
Cacau urodził się w Brazylii i przybył do Niemiec jako członek grupy tańczącej sambę. Miał osiemnaście lat i kochał też piłkę, szybko otrzymując możliwość gry w... tureckim klubie z Monachium. W piątej lidze! Po dwóch latach przeszedł do klubu z Bundesligi. Jednocześnie nauczył się niemieckiego - ba, sam mówi, że "pokochał życie w Niemczech". Wystąpił o obywatelstwo w 2008 roku, po dziewięciu latach mieszkania w nowej ojczyźnie. W lutym 2009 roku otrzymał paszport "Bundesrepublik Deutschland", aby już w maju tegoż roku otrzymać powołanie od Joachima Loewa. Poleciał z Niemcami na mundial do RPA. Ostatnio strzelił nam bramkę w Gdańsku - "po niemiecku", w ostatniej sekundzie meczu...
Oezil, który nigdy wcześniej nie grał w Turcji żadnego meczu, ostatecznie nie wystąpił w Stambule. "Ma kontuzję i tylko to zdecydowało, że nie wybiegł na murawę" - zapewnia Loew. Oezil w Berlinie - w czasie pierwszego meczu Niemcy - Turcja - został wygwizdany przez trzydzieści tysięcy Turków, którzy zasiedli na trybunach Stadionu Olimpijskiego. W ostatnich dniach powiedział jednak: "Teraz zapewne też usłyszę gwizdy, ale wydaje mi się, że tak naprawdę Turcy są dumni ze mnie - dumni, że jestem podstawowym piłkarzem Realu Madryt. Wielu z nich zaakceptowało mój wybór reprezentacji Niemiec". Oezil podawany jest jako przykład udanej integracji społeczności tureckiej w Niemczech. Niezwykłe wrażenie wywołało jego zdjęcie z szatni w Berlinie, gdy uścisnął dłoń kanclerz Angeli Merkel. "Z nagim torsem", jak zauważyła prasa bulwarowa. Sam Oezil przyznaje, że to zdjęcie znalazło się w ramce - na ścianie jego domu w Madrycie. Wspomina w magazynie "Kicker": "To był szczególny moment, spotkać kanclerz Niemiec, panią Merkel - w naszej szatni".
Według oficjalnych statystyk w Niemczech żyje 81,8 milionów ludzi. Kilka milionów z nich pochodzi z Turcji. Ma to niezwykły wymiar w futbolu. Reprezentacja Niemiec do lat 17, która niedawno w Kanadzie wywalczyła trzecie miejsce na świecie, miała w swoich szeregach aż ośmiu zawodników z korzeniami tureckimi! "Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze o "niemiecko-tureckiej rywalizacji o talenty". Cytuje Loewa, który mówi o "emocjach płynących z serca", które powinny decydować o wyborze kraju. Dyrektor sportowy niemieckiej kadry, Oliver Bierhoff przyznaje: "Zabiegi Turków są bardzo intensywne". Loew zapewnia: "Rozmawiamy z piłkarzami, ale na nikim nie chcemy wywierać presji". Nie wyklucza to aktywności - w weekend powołanie otrzymał Ilkay Guendogan, który w czwartek grał dla niemieckiej młodzieżówki. Pomocnik pochodzący z Turcji - urodzony w Gelsenkirchen - przeciwko Belgii ma zadebiutować w reprezentacji A, co wedle obecnie obowiązujących przepisów uniemożliwi mu występ w kadrze Turcji (decyduje o tym spotkanie o punkty eliminacji lub finałów mistrzostw Europy i świata).
Wrócę jeszcze do Bońka, który w wielu kwestiach ma rację. Jednak nigdy nie zgodzę się z pierwszym zdaniem jego tekstu: "Naturalizacja Emanuela Olisadebe to był pierwszy błąd patrząc na dzisiejszą kadrę". "Oli" był sympatycznym człowiekiem, który w duecie z Pawłem Kryszałowiczem - jak świetnie to wymyślił Jerzy Engel - potrafił wygrać dla nas eliminacje mundialu. Po szesnastu latach przerwy. Myślę, że dla Polski grał z serca, a nie tylko dla przyszłych kontraktów. Zibi - nie warto przekreślać pięknej historii, tylko dlatego, że ktoś robi cyrk wokół Maora Meliksona albo nie zważa, czy Damien Perquis mówi po polsku...
Autor jest komentatorem Polsatu Sport