Dlaczego Tristan nie przyszedł?
Dyrektor sportowy Wisły Kraków Jacek Bednarz potwierdził, że klub był bliski sprowadzenia hiszpańskiego napastnika Diego Tristana. Ujawnił też, dlaczego do tego nie doszło.
Wisła kontaktowała się początkowo z menedżerem Tristana, który ostatnio zaatakował krakowski klub, a dokładniej Bednarza o nagłe zerwanie negocjacji.
- Początkowo negocjacje były trudne z uwagi na wysokie oczekiwania zawodnika. Nie mogliśmy się porozumieć co do kwoty jego zarobków. Dopiero następna propozycja półrocznej umowy zdawał się być akceptowalną dla obu stron - opowiadał dyrektor Bednarz. - Nim doszliśmy do ostatecznego porozumienia agent przekazał nam telefon do Tristana, abyśmy sami z nim ponegocjowali.
W imieniu Wisły z napastnikiem włoskiego Livorno kontaktował się scout "Białej Gwiazdy" Manuel Junco, który jest Hiszpanem, więc łatwo mu się porozumieć ze swym rodakiem. - Dwukrotnie Manuel rozmawiał z Diego Tristanem i okazało się, że zawodnik nic nie wie o ofercie od nas. Dlatego uznaliśmy agenta za mało wiarygodnego i zrezygnowaliśmy ze starań o zatrudnienie Tristana - podkreślał Bednarz.
- Tristan to na pewno wielki zawodnik, jeden z lepszych lat 90. XX wieku i początku XXI wieku, ale ostatnio jego gwiazda zaczyna blednąć. Był po kiepskim sezonie w Livorno. Oczywiście głównie interesuje nas jego aktualny potencjał. Byliśmy skłonny zaryzykować, chcieliśmy jednak mieć pewność, że piłkarz nie będzie przeinwestowany - dodawał dyrektor i zaznaczył, że klub musiał być ostrożny po tym, jak sparzył się na sprowadzeniu Radosława Matusiaka, który również zapewniał, że po nieudanym okresie "zrobi wszystko, aby w Wiśle się odbudować".
Szef pionu sportowego mistrzów Polski potwierdził, że transfer słynnego Tristana miał m.in. zrealizować cele marketingowe. - Przede wszystkim jednak miał poprawić rywalizację o miejsce w pierwszej jedenastce - zaznaczył Jacek Bednarz.