Partner merytoryczny: Eleven Sports

Iker Casillas: Osiągnęliśmy dno w spektakularny sposób

Real Madryt awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, ale w rewanżu przegrał na Santiago Bernabeu z Schalke 04 Gelsenkirchen 3-4. "Osiągnęliśmy dno w spektakularny sposób" - powiedział Iker Casillas, bramkarz i kapitan "Królewskich".

Iker Casillas, kapitan Realu
Iker Casillas, kapitan Realu/AFP

Kwalifikację obrońcom tytułu zapewniło wyjazdowe zwycięstwo 2-0, ale w ostatnich minutach rewanżowego spotkania gospodarze momentami rozpaczliwie bronili się, żeby nie stracić piątego gola, który premiowałby niemiecki klub.

W ekipie Realu nie są w stanie zrozumieć, co się stało z drużyną, która jeszcze pod koniec zeszłego roku miała na swoim koncie serię 22 wygranych meczów z rzędu.

- To zupełnie niepojęte, po tym, jak prezentowaliśmy się jeszcze do grudnia zeszłego roku - mówił niepocieszony Carlo Ancelotti, trener "Królewskich".

- Jest mi bardzo przykro, ponieważ wszyscy widzieli, że graliśmy bardzo źle. To nie jest dobre dla wizerunku klubu. To normalne, że zawodnicy tracą pewność siebie. Myślę, że brakowało nam też trochę sił. Mieliśmy problemy w każdym aspekcie: ofensywie, defensywie, walce o piłkę i koncentracji - dodał.

Real od trzech meczów nie potrafi zwyciężyć. Najpierw przyszedł remis z Villarreal CF, potem porażka w Bilbao z Athletikiem (oba mecze w Primera Division) i strata pozycji lidera na rzecz FC Barcelona, a teraz przegrana z Schalke w 1/8 Ligi Mistrzów.

- Osiągnęliśmy dno w spektakularny sposób. Pozytywną rzeczą jest fakt, że w przyszły piątek będziemy uczestniczyć w losowaniu ćwierćfinałów Ligi Mistrzów i będzie można zapomnieć o ostatnich 10 dniach - powiedział Casillas.

- Czuję się odpowiedzialny za przepuszczenie trzech pierwszych goli. Nie ma wątpliwości, że to nie był mój dobry mecz - samokrytycznie przyznał bramkarz Realu.

Do składu "Królewskich" po czteromiesięcznej przerwie wrócił Luka Modrić, a w niedzielę w spotkaniu z Levante ma już zagrać Sergio Ramos.

- Jak widzimy wszystko w futbolu zmienia się bardzo szybko. Nikt w grudniu nie mógł się spodziewać, że teraz będziemy mieć tak trudny okres. Obecność Modricia na placu pozwoliła nam na większą kontrolę i posiadanie piłki. Nie mogliśmy z niego skorzystać wcześniej, bo przecież nie grał przez cztery miesiące. Wydaje mi się, że 30 minut było w sam raz - stwierdził Ancelotti.

AFP/INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem