Partner merytoryczny: Eleven Sports

Cristiano Ronaldo: Widzimy się w finale. Hala Madrid!

- Znów zagramy z Atletico, cieszę się. Widzimy się w finale. Hala Madrid! - powiedział Cristiano Ronaldo po awansie Realu Madryt do finału Ligi Mistrzów.

Cristiano Ronaldo
Cristiano Ronaldo/AFP

Ronaldo przyznał, że finał z Atetico jest zawsze szczególny. Oba madryckie kluby zmierzą się 28 maja w Mediolanie w decydującym meczu Ligi Mistrzów. Identyczny skład finału był dwa lata wcześniej - wówczas lepsi okazali się "Królewscy".

W półfinałach obecnej edycji Real wyeliminował Manchester City (0-0, 1-0), natomiast Atletico zatrzymało Bayern Monachium Roberta Lewandowskiego (1-0, 1-2).

- To był ciężki mecz, ale myślę, że zagraliśmy lepiej niż City. Stworzyliśmy więcej sytuacji, walczyliśmy bardziej intensywnie. Po zdobyciu gola wiedzieliśmy, że rywale mogą nacisnąć, jednak kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Wynik 1:0 jest niski, ale wystarczający - powiedział Ronaldo po rewanżowym spotkaniu z "The Citizens".

W decydującym meczu przeciwnikiem Realu będzie zespół z tego samego miasta. Obie madryckie drużyny rywalizują regularnie na krajowym podwórku, znają się również z Ligi Mistrzów. Dwa lata temu w finale w Lizbonie "Królewscy" przegrywali do przerwy 0-1, jednak w końcowych sekundach zdobyli wyrównującą bramkę (Sergio Ramos), w dogrywce kolejne trzy i ostatecznie zwyciężyli 4-1.

Jak będzie 28 maja na San Siro?

- To finał, a takie mecze są wyrównane. Znów zagramy z Atletico, cieszę się. Obecność w decydującym meczu dwóch hiszpańskich drużyn pokazuje poziom naszej ligi - podkreślił Ronaldo, dziękując przy okazji kibicom za wsparcie.

- Widzimy się w finale. Hala Madrid! - powiedział.

Portugalczyk przyznał również, że "finał z Atletico jest zawsze szczególny". O tym, jak trudno typować szanse obu zespołów w Mediolanie, przekonywał także trener Manchesteru City Manuel Pellegrini.

- W tym finale nie będzie faworyta. Atletico jest bardzo mocne, a Real ma w składzie wielu piłkarzy, którzy mogą zrobić różnicę. Niezwykle trudno wskazać, kto ma większe szanse - podkreślił Pellegrini.

PAP

Zobacz także

Sportowym okiem