Motor Lublin przystępował do tego spotkania w roli faworyta nie tylko ze względu na wyższą lokatę w tabeli i atut własnego terenu. EkipaMateusza Stolarskiego wygrała trzy wcześniejsze potyczki, a w siedmiu kolejkach z rzędu w każdym meczu zdobywała co najmniej dwie bramki. Rywale mieli pod tym względem statystyki wyraźnie skromniejsze. Piłkarze Radomiaka mieli natomiast świadomość, że opuszczenie strefy spadkowej gwarantuje im nawet remis. Nie była to zatem misja z gatunku niemożliwych do wykonania. Tym bardziej, że to właśnie ekipa z Mazowsza jako pierwsza w tym sezonie wywiozła komplet punktów z twierdzy Szczecin. Motor nie zwalnia tempa. Jeden cios i passa zwycięstw wydłużona do czterech Ale w Lublinie wybrańcy Bruno Baltazara bronili się skutecznie tylko przez 20 minut. Zaraz potem gospodarze objęli prowadzenie po perfekcyjnym wykonaniu stałego fragmentu gry. Centrę z kornera przedłużył głową Samuel Mraz, sam przed bramkarzem rywali znalazł się Paweł Stolarski i bez problemu z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Goście próbowali ruszyć do odrabiania strat, ale nie mieli pomysłu na skarcenie przeciwnika. Mimo to jeszcze przed przerwą stworzyli sobie doskonałą okazję do wyrównania. W odpowiednim miejscu i czasie znalazł się Christos Donis, tyle że... w decydującym momencie fatalnie przestrzelił. Od początku drugiej połowy Radomiak starał się grać szybko, składnie i nieprzewidywalnie. Efekt? Udało się grać tylko szybko. Płynności i elementu zaskoczenia nie dało się w tej strategii dostrzec. Znów jednak to goście byli bliżej korekty rezultatu. Tym razem w dogodnej sytuacji znalazł się kapitan Raphael Rossi, który stanął oko w oko z Kacprem Rosą. Górą z tego pojedynku wyszedł golkiper Motoru. Rosa zapracował na aplauz, gdy kwadrans przed końcem w jeszcze trudniejszej sytuacji wybronił uderzenie Roberto Alvesa. Chwilę potem gospodarze mogli postawić kropkę nad "i", ale zamiast tego popis nieudolności pod bramką rywala dal Mbaye Ndiaye na spółkę z Mrazem. Z takim potencjałem ofensywnym... pozostało tylko bronić korzystnego wyniku. Sztuka destrukcji zakończyła się powodzeniem. Motor wygrał czwarty mecz z rzędu i - jako beniaminek - niespodziewanie zawitał w strefę drużyn walczących o europejskie puchary.