- Dla nas pierwsza połowa, to był "mały horror", niewiele nam wychodziło - przyznał szkoleniowiec Wisły. - Spodziewałem się, że Cracovia zagra tak agresywnie, wysokim pressingiem, lecz myślałem że znajdziemy sobie na to receptę. - Tak się stało. Byliśmy zdani na granie długich piłek, których nie byliśmy w stanie przetrzymać. Mój plan spalił na panewce. Jeszcze przed przerwą wprowadziłem Rafała Boguskiego. On miał wejść w drugiej połowie, ale postanowiłem dać mu dodatkowy kwadrans, aby się rozruszał. To była chyba dobra decyzja, bo Rafał nam bardzo pomógł w odniesieniu zwycięstwa. - Kluczowym momentem był oczywiście gol Radka Sobolewskiego. Dobrze, że stało sie to już w pierwszej minucie po przerwie. Potem przeprowadziliśmy już kilka fajnych akcji, szczególnie tych zakończonych bramkami Patryka Małeckiego i Piotrka Ćwielonga. Cieszę się, że zadowoleni są nasi kibice. Chciałbym im podziękować, bo nawet gdy wynik był dla nas niekorzystny cały czas wspierali zespół. Skorża przyznał natomiast, że w perspektywie najbliższego meczu z Lechem martwią go żółte kartki, które dostali Piotr Brożek i Marcelo. - Mam już jakiś pomysł, jak zestawić naszą defensywę. W derbach poradziliśmy sobie bez Pawła Brożka, więc w Poznaniu damy sobie radę bez Piotrka i Marcelo. WOJT, Kraków