Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lech Poznań. Młodzi piłkarze "Kolejorza" wołają o pomoc

W najtrudniejszej sytuacji w Lechu Poznań są dzisiaj paradoksalnie jego młodzi wychowankowie. Mają niewiele czasu na to, by odnieść sukces w Polsce, póki tu są. A z Lechem go nie odniosą.

Puchar Polski. Lech Poznań - Raków Częstochowa. Paulo Sousa na tybunach (POLSAT SPORT). Wideo/Polsat Sport/Polsat Sport

Odważna wypowiedź Tymoteusza Puchacza po meczu z Rakowem Częstochowa zrobiła wiele zamieszania. Młody gracz "Kolejorza" był bardzo rozgoryczony, mówił o tym, że Lech wygląda fatalnie, a Raków okazał się dużo lepszy taktycznie. Na gorąco, w emocjach po przegranym meczu piłkarz zrobił coś, czego zawodnicy, zwłaszcza młodzi, raczej nie praktykują - skrytykował trenera, sposób gry, po prostu wywalił kawę na ławę. Nie gryzł się w język, chociaż do tej pory nawet bezpretensjonalny w wypowiedziach Tymoteusz Puchacz to robił.

To wiele pokazuje. Nie tylko świadczy o tym, że jakaś miarka się przebrała czy mleko się wylało. To jednocześnie ewidentne wołanie o pomoc. Mina Tymoteusza Puchacza, zresztą mina także innych zawodników Lecha, wskazuje na to, że są bezradni. Chcieliby wygrywać, ale nie mają pojęcia, jak to zrobić. Nikt im nie powiedział.

Wołanie o pomoc w Lechu Poznań

To wołanie o pomoc jest szczególnie istotne w kontekście młodych wychowanków Lecha Poznań. To bowiem ludzie, w odróżnieniu od wielu transferowanych do Poznania zawodników, którzy z "Kolejorzem" są związani nie tylko kontraktem i pracą, ale również emocjonalnie. Podchodzą do niego także jako kibice, więc cierpią tak jak oni. Nie koniec jednak na tym, w ich wypadku idzie jeszcze o coś więcej.

Wychowankowie Lecha to jego największy skarb.
 Czasami można odnieść wrażenie, że w zasadzie cały klub zaczął funkcjonować tylko dla nich, aby ich wypromować i sprzedać. Wypromowanie zawodnika przez klub, który jest średni w lidze (a czasami poniżej przeciętności) i nie gra w europejskich pucharach, jest trudne, ale nadal możliwe. Lech wyrobił sobie już bowiem dostatecznie dobrą markę w kwestii szkolenia młodzieży, by nie musieć wykupywać reklam w postaci gry w Europie. Jak mówił Tomasz Magdziarz z agencji Fabryki Futbolu w niedawnej rozmowie z Interia.pl: - Do regularnej sprzedaży zawodników sukcesy są potrzebne. Nie tyle do samej sprzedaży, co do uzyskiwanych cen. Możesz sprzedawać drożej, o ile regularnie grasz w pucharach. Z Lecha i Legii piłkarzy sprzedaje się łatwiej niż z innych klubów, bo te kluby grają pod presją i na europejskich forach.

A zatem Lech jakoś swych wychowanków sprzeda, nawet jeśli jesienią 2021 roku w Europie go nie będzie, ale sprzeda być może taniej. Nie uzyska 11 mln euro jak za Jakuba Modera, który w fazie grupowej błyszczał i licznik cenowy bił. Z punktu widzenia Lecha więc pucharów będzie szkoda, ale z punktu widzenia sprzedaży zawodników tragedii nie ma.

Piłkarz Lecha Poznań bez szans na sukces

Kolejne generacje młodych wychowanków opuszczają jednak Kolejorza bez jakiegokolwiek sukcesu

Z punktu widzenia samych graczy - jest. Tymoteusz Puchacz to dobry przykład, bo on i Jakub Kamiński to przecież młodzi gracze czekający w kolejce na wyjazd z Lecha. Mają być następni po Jakubie Moderze, Kamilu Jóźwiaku i Robercie Gumnym, a plan zakłada ich sprzedaż latem.

Z czym wyjadą?

Młody wychowanek Lecha w Polsce gra krótko, a Ekstraklasę opuszcza przed ukończeniem 20-22 lat, o ile rzeczywiście jest talentem. Lech Poznań dla tych ludzi to zapewne jedyny ich klub w Polsce, zarazem jedyna okazja i nadzieja na to, by w polskich warunkach odnieść sukces. Tymczasem taki Lech to uniemożliwia. 

Pokolenie Karola Linettego było jeszcze mistrzami Polski w 2015 roku, kolejne generacje młodych wychowanków opuszczają jednak "Kolejorza" bez jakiegokolwiek sukcesu i jakiejkolwiek perspektywy na sukces. Nie są w stanie osiągnąć tego, na czym - jestem o tym przekonany - akurat najbardziej im zależy, czyli podnieść trofeum właśnie z Lechem. Nie z jakimś klubem angielskim, niemieckim czy włoskim, ale z ukochanym "Kolejorzem". Są to nadzieje próżne.

Tymoteusz Puchacz skrytykował trenera w emocjach, ale jednocześnie wezwał pomocy. Jego wypowiedź znaczy: Chcę wygrać, chcę wygrać coś z Lechem. A mam na to mało czasu, nie mogę czekać.

Tymoteusz Puchacz przed meczem Lech Poznań - Raków Częstochowa/JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / NEWSPIX.PL/Newspix
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem