Radosław Nawrot, Interia: Pandemia na trwałe zmieni rynek transferowy w piłce nożnej? Tomasz Magdziarz, Fabryka Futbolu: - Piłka nożna będzie odczuwała skutki pandemii przez kilka lat, nawet w sytuacji, gdy wróciła do gry i dokańcza sezony. Dotyczy to także rynku transferowego. Jednakże... nie wiem, czy elegancko jest to mówić... ale dla nas akurat rok 2020 był najlepszy w historii. Sprzedaliśmy piłkarzy o wartości blisko 60 mln euro. Lech Poznań może o sobie powiedzieć podobnie. Wiosną, na początku pandemii prezes Karol Klimczak nie był pewien czy klub przetrwa do jesieni. Rok 2020 zamknął rekordowymi wpływami z transferów i gry w pucharach oraz rekordowym transferem Jakuba Modera. - To wynika stąd, że nad transferem nie pracuje się miesiąc czy dwa, ale rok i półtora, więc Lech w 2020 roku skonsumował pracę wykonaną już jakiś czas temu. Tak było w wypadku transferów Roberta Gumnego i Kamila Jóźwiaka, nad którymi pracowaliśmy od dawna. Potem nagle wyskoczył transfer Jakuba Modera, ale to wyjątek. W związku z pandemią letnie okienko transferowe zostało wyjątkowo przedłużone przez UEFA do 5 października i ten fakt wykorzystał Brighton, transferując Kubę Modera w ostatnich dniach tego okienka. Transfery uratowały finansowo Lecha? - Ja bym tak mocnej tezy nie postawił. Myślę że Lech jest stabilny finansowo. Ma swój plan na finansowanie klubu i jest to plan dobry, nie opiera się tylko na transferach. To tylko jeden ze składowych budżetu. Jednakże, przez ostatnie trzy lata w Lechu nie sprzedali żadnego ze swych wychowanków.Za to doszło do tego w tym okienku. W dużym stopniu zrekompensowało to straty, jakie poniósł klub w związku z pandemią. Ostatnim transferowanym wychowankiem był Jan Bednarek sprzedany do Southampton FC w 2017 roku. Potem trzy lata posuchy. - Lech przez ten czas sprzedał kilku zawodników, odeszli Abdul Aziz Tetteh czy Darko Jevtić, ale te transfery zostały przeprowadzone za zdecydowanie mniejsze kwoty od tych które klub otrzymuje za swoich wychowanków. Po za tym Lech kilka lat wcześniej też musiał wyłożyć za nich nie małe pieniądze. Dobrze, Tetteh, Jevtić. Ale wychowanków nie sprzedawał. - I zapewne nie był z tego zadowolony. Dlatego, gdy pojawiła się oferta na Roberta Gumnego z FC Augsburg, nie można było tego zepsuć. FC Augsburg zresztą wykorzystał sytuację pandemiczną, dlatego udało mu się przechwycić tego piłkarza, gdyż inni nie byli w stanie się włączyć. Lech chyba nie za bardzo wierzył, że można sprzedać latem Gumnego za kwotę która by ich satysfakcjonowała. W ogóle nie miał być sprzedany. Na letnie okienko Lech szykował transfer Kamila Jóźwiaka, to był priorytet, a nie Gumny. On po prostu nie wrócił jeszcze po kontuzji do tak wysokiej dyspozycji, by można było liczyć na dobrą ofertę. Kilka meczów raptem zagrał i to nie jakiś rewelacyjnych, przynajmniej nie na takim poziomie do jakiego nas przyzwyczaił. A jednak - transfer! - A jednak. Jak to się stało, że Lech od 2017 roku przez trzy lata nie sprzedał żadnego ze swoich wychowanków? - A kto, według ciebie, mógłby być transferowany wcześniej? Chociażby Jóźwiak i Gumny. - Gumny był bliski opuszczenia Lecha, ale w styczniu 2018 roku nie przeszedł badań medycznych w Borussii Mönchengladbach, dlatego iż w trakcie badań wykryto problem z kolanem, o którym wcześniej nikt nie wiedział. Potem nie było możliwości transferu, gdyż jego sytuacja zdrowotna na to nie pozwalała. Jóźwiaka natomiast Lech nie chciał sprzedawać. Klub ma swój plan na transfery wychowanków i Kamil wiedział, że klub zgadza się na transfer właśnie tego lata. A innych zawodników do sprzedaży za duże pieniądze w Lechu nie było. Teraz mamy do czynienia z sytuacją, gdy w szeregach Kolejorza znajdziemy pięciu graczy do sprzedania na najbliższe dwa lata. To np. Tymoteusz Puchacz, Jakub Kamiński, Filip Marchwiński, Michał Skóraś i Filip Szymczak. Jak wyglądają wasze rozliczenia finansowe z Lechem przy takich transferach? - To są sprawy poufne, o których nawet jeśli byśmy chcieli, to nie możemy mówić. Z Lechem mamy taką umowę, że nie otrzymujemy od niego żadnych pieniędzy za podpisanie kontraktu czy jego przedłużenie. Nie mamy z tym problemu w przeciwieństwie do większości agentów, którzy pracują w naszym kraju. My chcemy po prostu wykazać, że potrafimy wytypować już w młodym wieku piłkarzy z takim potencjałem, aby w przyszłości wspólnie z Lechem doprowadzić do transferu do klubu z topowych lig europejskich. Wtedy zarobi klub, zawodnik i my. Ale aby wyjechali, to trzeba o nich najpierw zadbać i odpowiednio przygotować w wielu aspektach. Waszym zyskiem jest niemal wyłączność na reprezentowanie młodych piłkarzy Lecha?- Nie mamy wyłączności, bo wielu gracz,y jak Marchwiński, Skóraś czy Kamiński, mają innych agentów. Na obozie w Turcji znaleźlibyśmy sześciu czy siedmiu takich graczy spoza naszej agencji, bardzo wielu. Tego jeszcze nie widziałeś! Sprawdź nowy Serwis Sportowy Interii! Wejdź na sport.interia.pl!