Franz wskazał winnych
Po meczu Lecha z Ruchem (1:1) zadowolony z rezultatu mógł być tylko trener gości. Waldemar Fornalik chwalił swój zespół za charakter. Z kolei Franciszek Smuda nie ma ostatnio powodów do radości. Zapytany o to, kto jest winien tego, że zespół nie prezentuje się dobrze, odparł: - Ja! Po czym wstał i wyszedł z sali konferencyjnej.

W niedzielny wieczór piłkarze z Bułgarskiej schodzili z płyty boiska żegnani gwizdami kibiców. Większość z nich już chyba powoli traci nadzieję na wywalczenie mistrzostwa Polski przez niebiesko-białych. Jednak nie traci jej "Franz".
- Musimy walczyć do końca. Nie można się poddawać. Mamy jeszcze cztery kolejki do końca - twierdzi Smuda. - Z wyniku nie mogę być zadowolony. Tym bardziej, że po raz kolejny tracimy gola po błędzie bramkarza. Nie można w takich meczach, jakie teraz rozgrywamy, gdzie jedni walczą o mistrzostwo, a drudzy o utrzymanie, wykazywać się takim brakiem koncentracji - grzmiał trener niebiesko-białych.
Na pytanie, czy w związku z tym w kolejnym meczu między słupkami zobaczymy Ivana Turinę, Smuda zdecydowanie powiedział: - Tak.
- Zdajecie sobie sprawę, w jakiej jesteśmy sytuacji. Punkt zdobyty na tak trudnym terenie, jak Poznań, jest dla nas bezcenny - mówił szkoleniowiec Ruchu Chorzów. - Gdyby Janoszka wykorzystał sytuacje w pierwszej połowie, ten mecz mógłby się zupełnie inaczej potoczyć. Jednak nie oczekujmy za wiele. Dla nas ważny jest zdobyty punkt. Pochwała należy się zespołowi za pokazanie charakteru - zakończył swoją wypowiedź Fornalik.
Maciej Borowski, Poznań