Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wisła Kraków. Szef sędziów Przesmycki: Żółta kartka dla Hołowni była prawidłowa

- To bardzo dobrze przygotowany i utalentowany sędzia - mówi o Wojciechu Myciu Zbigniew Przesmycki, przewodniczący Kolegium Sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej. Na 31-letniego arbitra spadła fala krytyki po meczu Wisły Kraków z Koroną Kielce.

Wisła Kraków. Skowronek po meczu z Koroną Kielce (1-1). Wideo/INTERIA.TV/INTERIA.TV

W tym spotkaniu kontrowersji była sporo, ale największa dotyczyła sytuacji z 30. minuty.

Mateusz Hołownia podczas zagrania piłki zahaczył w głowę podeszwą korków nadbiegającego Grzegorza Szymusika, który doznał rany głowy i musiał opuścić boisko. Myć najpierw pokazał wiślakowi żółtą kartkę, ale później został wezwany przez VAR, który obsługiwali Tomasz Kwiatkowski i Mariusz Złotek.

Po obejrzeniu powtórek Myć zamienił żółtą kartkę na czerwoną i Wisła godzinę musiała grać w osłabieniu.

- W tej sytuacji oczekiwaną karą była żółta kartka i byłaby to prawidłowa decyzja. Jak jednak doszło do tego, że została zmieniona, będziemy wiedzieli w poniedziałek wieczorem, bo wtedy zajmujemy się analizą wszystkich sytuacji z ligowej kolejki - mówi Interii przewodniczący Przesmycki.

Podobne zdanie o karze dla Hołowni miał Sławomir Stempniewski.

- Żółta kartka była karą właściwą. Nie rozumiem, z jakiego powodu interweniował tu VAR. Dyrektywy UEFA nakazują rozróżniać, czy tego typu zagranie było intencjonalne, czy przypadkowe. W tym wypadku to jest zupełny przypadek, zawodnik w ogóle nie widzi przeciwnika - dowodził były sędzia międzynarodowy na antenie Canal+Sport.

W środowisku słychać głosy, że wpływ na decyzję sędziego mógł mieć fakt, że z twarzy 22-letniego zawodnika Korony polała się krew. Gdy arbiter ją zobaczył, mógł zmienić klasyfikację faulu i co za tym idzie - żółtą kartkę zastąpić czerwoną.

Po meczu pretensji do arbitra nie miał trener Artur Skowronek, ale kibice tą sytuacją żyli jeszcze długo po meczu. Szczególnie, że zaraz po zejściu Hołowni Wisła straciła bramkę i spotkanie skończyło się 1-1.

Wisła Kraków. Damian Pawłowski: Mam nadzieję, że dostanę szansę. Wideo/INTERIA.TV


To jednak kolejne kontrowersje wokół sędziego Mycia, który na koncie ma 26 meczów w Ekstraklasie. W kwietniu ubiegłego roku, w spotkaniu Górnik - Cracovia, dwa razy ratował go VAR. Z kolei w 2017 r. niespodziewanie otrzymał do sędziowania rewanżowy mecz półfinału Pucharu Polski. Po nim ekipa Wigier Suwałki miała do arbitra pretensje o to, że nie podyktował karnego i nie uznał bramki, przez co do finału awansowała Arka Gdynia.

Myć otrzymał do prowadzenia półfinał PP, choć wcześniej sędziował tylko w II i III lidze. Jednak już wtedy mówiło się, że imponuje profesjonalizmem i przygotowaniem fizycznym. Gdy wśród sędziów przeprowadzono test polegający na biegu wahadłowym, wszyscy padali jak muchy, a Myć dalej biegał jak nakręcony. W końcu zdecydowano się przerwać ćwiczenie, bo Myć w ogóle nie wyglądał na zmęczonego.

Po kilku kontrowersjach pojawiły się jednak opinie, że Myć do Ekstraklasy jest ciągnięty za uszy.

- On jest świetnie przygotowany fizycznie, bardzo dobrze zdał również inne testy. Zgadza się, poszedł szybszą drogą, ale dlatego, że spełniał określone kryteria i sprawdził się na poszczególnych szczeblach - podkreśla Przesmycki.

Piotr Jawor

Mateusz Hołownia przez błąd sędziów nie zagra już w Wiśle Kraków/Wisła Kraków/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem